- Tato! - krzyczałam - tato! Złapałam biedronkę!
Podbiegłam szybko do wysokiego, jasnowłosego mężczyzny który siedział przy kuchennym stole. Uśmiechnął się promiennie na mój widok. Mój tata ma zaraźliwy śmiech.
- To świetnie, Melciu. Chodź zjesz coś, cały czas tylko się bawisz.
- Nie! Złap mnie tato! - pisnęłam i zaczęłam uciekać.
Silne, szerokie ramiona ojca złapały mnie a ja zaczęłam machać krótkimi nóżkami żeby mnie wypuścił.
- Nie zjem! Nie zjem! - piszczałam.
I nagle ta sceneria zmieniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie byłam już w skromnej kuchni naszego domku tylko w białym, sterylnie czystym pomieszczeniu. Obok mnie stał wózek w którym spał mały Adam. Czekałam niecierpliwe a jakaś pani w białym stroju zerkała na mnie co chwilę. Gdzie ja się znajduje? Gdzie są mamusia i tatuś?
- Mama! - krzyknęłam.
Do dziwnego pomieszczenia weszła mama. Była taka sama jak zawsze; z krótkimi, brązowymi włosami i ciemnymi oczami. Tylko po jej policzkach płynęły łzy, nos miała czerwony w ręku ściskała chusteczkę. Nagle ogarnęła mnie panika. O co chodzi? Gdzie jest tata? Kiedy wrócimy do domu?
- Melciu.. muszę ci coś powiedzieć..
- Gdzie jest tata? - spytałam rozglądając się po białym pokoju.
Mama przytrzymała mnie za rękę. Spojrzała na mnie przerażona i zrozpaczona.
- Taty już nie ma.
Zdziwiłam się. Jak to? Mój tata, taki silny, wysoki i zawsze uśmiechnięty mężczyzna. Młody, zdrowy.. Nieprawda. Mama tylko żartuje a tata zaraz wyskoczy zza białej szafki z lekarstwami i porwie mnie w ramiona.
- To nieprawda! - wrzasnęłam - kłamiesz! Kłamiesz! On by mnie nigdy nie zostawił!
Pielęgniarka spojrzała na nas zszokowana. Adam obudził się i zaczął płakać. Mama gładziła mnie po głowie i szeptała żeby mnie uspokoić. Odepchnęłam jej dłoń.
- Idę szukać taty! Zostaw mnie!
Ubrana na biało kobieta podeszła do nas. Powiedziała spokojnym, rzeczowym tonem:
- Twój tata nie żyje.
Mój tata nie żyje. Ból zalał moje serce, zaczęłam krzyczeć i płakać jednocześnie. To niemożliwe.
Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w tym samym, zamkniętym pomieszczeniu z pustą już kroplówką. Płakałam przez sen. Śniło mi się to co było kiedyś. Jaki to ma sens? Minęło kilka lat od tragicznego wypadku a ja nadal to przeżywam. Nigdy się z tym nie pogodziłam. To wspomnienie jest wyraźniejsze od innych, może dlatego, że nigdy w życiu nie czułam takiego bólu. Musieli mnie związać? Nie mam nawet jak otrzeć łez. Przestań o tym myśleć, weź się w garść. Nie wspominaj jego uśmiechu, silnych ramion.. w taki śmieszny sposób odgarniał jasne włosy z czoła! Pracował jako robotnik fizyczny, zawsze był bardzo silny.. Mama mówiła, że poznali się w szkole średniej. Ona była wzorową uczennicą, taką która startuje w różnych konkursach i zdobywa medale. Na początku nie bardzo się lubili, koledzy ojca dokuczali mamie. Ale po pewnym czasie zaczęli się spotykać..
- Nie rozumiem, po co jesteś mu taka potrzebna. Beczysz jak małe dziecko - oznajmił James.
Jego zielone oczy połyskiwały groźnie. Ubrany w ciemne dżinsy i skórzaną kurtkę prezentował się prawie jak model. Zauważyłam, że jest uzbrojony. Chce mnie zastrzelić? Wyciągnął butelkę z wodą.
- Nie chcę nic od ciebie - mruknęłam.
- No to umrzyj z pragnienia - wzruszył ramionami.
- No dobra - warknęłam.
Odłączył kroplówkę, rozwiązał krępujące mnie liny. Au, bolą mnie ramiona. Wypiłam prawie całą butelkę na raz. Nie wiem od ilu godzin się tutaj znajduje ale dobrze, że pomyślał o tym, żeby mi coś przynieść.
- Kim jesteś? - spytałam.
- Po co ci to wiedzieć?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - stwierdziłam rzucając w niego pustą butelką.
Złapał ją zręcznie i cisnął w kąt.
- Jak taka ładna dziewczyna może aż tak irytować człowieka?
Czułam, że robię się czerwona. Taki przystojniak mówi, że jestem ładna? Melanie, to twój wróg! Ale mnie łatwo rozproszyć.
Wstałam.
- Chodź. Musisz się z nim spotkać.
A było tak miło.
Wyszliśmy z pustego pomieszczenia. Szliśmy w górę, po schodach. Okazało się, że siedziałam w piwnicy. Znajdowałam się w pięknym domu.
Ogromny salon z pięknymi, ozdobnymi oknami i białymi ścianami sprawiał wrażanie bardzo nowoczesnego. Po środku stała wielka, czarna kanapa, naprzeciwko niej plazmowy telewizor. Mały szklany stolik zawalony gazetami i duży stół przy którym jadano posiłki. Po prawej stronie znajdowała się wieża stereo ze stosem schludnie ułożonych płyt CD. Obok tego znajdowały się ciemne drzwi.
Szłam za Jamesem w ich kierunku.
Przeszliśmy przez równie ładną kuchnię, z drewnianymi blatami, czerwoną kuchenką i dużą lodówką. Za oknem dostrzegłam piękne niebo i drzewa. Gdzie ja jestem?
- Teraz znowu na dół - usłyszałam.
Otworzył przede mną kolejne drzwi i schodziliśmy po drewnianych schodach.
Pomieszczenie w którym się znalazłam było całkiem inne. Pełno było tutaj ekranów, wycinków gazet i komputerów. Broń, stroje, maski. Tutaj nie było żadnych okien.
- Przyprowadziłem ją, panie!
Panie? Przygryzłam wargę żeby się nie roześmiać. Jeśli Slade każe mi się tak do siebie zwracać to chyba wybuchnę ze śmiechu.
Ale kiedy znowu go zobaczyłam dobry humor zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Melanie, chyba zdajesz sobie sprawę z zaistniałej sytuacji, prawda? - spytał.
- Nie jestem głupia, Slade - wycedziłam starając się nie patrzeć na tę zakrytą maską twarz.
James wywrócił teatralnie oczami. Slade włączył jeden z ekranów, na którym dostrzegłam coś w rodzaju wielu czerwonych tuneli. Oprócz czerwonych dysków krążyło w nich coś jeszcze. Coś dziwnego.
- Mam dostęp do twojego organizmu. W twoim ciele krążą już hmm.. nazwijmy to urządzenia. Jeśli nie będziesz mnie słuchała nacisnę ten przycisk - wskazał na guzik na swoim nadgarstku - i zniszczę cię. Od środka.
Poczułam, że robi mi się słabo. Czerwone dyski zaczęły poruszać się szybciej.
- A co jeżeli nie zależy mi na własnym życiu? Zabij mnie teraz, nie będę cię słuchała - powiedziałam przeklinając w duchu moją lekkomyślność i prawdomówność.
Włączył kolejny ekran na którym pokazała się mapa Jump City. Pominął centrum, skierował się w kierunku obrzeży. Przybliżył, na mały, skromny domek. Mój dom.
- Na to też jestem przygotowany. Jeśli nie będziesz mi posłuszna, zabiję nie tylko ciebie ale i wszystkich których kochasz - wskazał na drugi przycisk - twój dom wyleci w powietrze razem z jego mieszkańcami.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Miałam ochotę z nim walczyć, zniszczyć go. Ale nie mogę nic zrobić. Analizowałam to pod każdym kątem, starała się znaleźć jakieś wyjście, ale to na nic. Muszę go słuchać. Muszę stać się przestępcą.
- Zrobię co każesz - szepnęłam.
James uśmiechnął się zadowolony. Spodziewał się takiej odpowiedzi.
- Od dzisiaj każdy twój krok będzie monitorowany. Nie możesz robić niczego bez mojej wiedzy, nie możesz nigdzie wychodzić, nie możesz z nikim się kontaktować. Zapominasz o szkole, pracy i tym podobnych. Dostaniesz pokój na górze. Codziennie będziesz ćwiczyła z Jamesem, będziesz jadła tylko to co ci pozwolę, będziesz ubierała się w to co ci dam. Nie wolno ci opuszczać tego domu bez mojego rozkazu. Będziesz wykonywać każde moje polecenie bez wahania, będziesz zwracała się do mnie z szacunkiem.
Nieświadomie otworzyłam usta zszokowana tym co on mówi. Czyli mam żyć jak jego robot? Tak w ogóle skąd on ma taki ładny dom? Oddychaj, Melanie, oddychaj.
- Czyli mam być twoją własnością?
- Tak jakby - odparł chłodno - zwracaj się do mnie "mistrzu" lub "panie".
- Dobrze, panie - włożyłam w te dwa słowa tyle jadu na ile było mnie stać.
Włączył kolejny ekran który wskazywał siedzibę Młodych Tytanów. Robi to specjalnie żeby było mi przykro, tak? Litera T połyskiwała w słońcu, woda szumiała cicho. Obraz się zmienił i wskazał piątkę bohaterów w starej fabryce w której niedawno byłam. Bestia rozglądał się zmartwiony, Gwiazdka unosiła się nad ziemią i przygryzała nerwowo wargę. Cyborg stał obok Raven z której miny jak zwykle nie dało się nic wyczytać. Robin wyciągnął lokalizator i powiedział:
- Melanie. Melanie, zgłoś się. Odezwij się.
- To na nic, Robin.Wzywamy ją już od godziny - mruknęła Raven.
Bestia opuścił głowę. Był zrozpaczony.
- To moja wina. Mogłem z nią zostać, mogłem z nią porozmawiać. Wiadomo co z nią teraz się dzieje?
Gwiazdka położyła mu rękę na ramieniu.
- Nic jej nie będzie. Dobrze, wiesz, że Slade nie chciał jej śmierci.
Robin schował lokalizator. Raven zmarszczyła czoło.
- Jej brat żyje i ma się dobrze. Sprawdziliśmy to. Są tylko dwie opcje: albo już jest martwa albo.. albo trzyma ze Slade'em.
Bestia krzyknął na nią oburzony:
- Co ty opowiadasz?! Ona i Slade?! Nigdy.. Melanie jest dobra, jest Tytanem.. jest naszym przyjacielem.
- Stary, też nie chcę w to wierzyć, ale nie pamiętasz jak to było z Terrą?
Na dźwięk tego słowa Bestia skrzywił się jeszcze bardziej.
- Od początku jej nie lubiłam - stwierdziła Gwiazdka - dlaczego nie chciała nas od razu powiadomić o tym, że Slade u niej był? Dlaczego była taka milcząca i małomówna? Dlaczego jakoś z nikim specjalnie się nie zaprzyjaźniła oprócz Bestii? Często wychodziła, nie wiadomo gdzie. Może być zdrajcą.
- Ale nie musi - warknął Bestia.
Robin przerwał ich dyskusję:
- Słuchajcie, później się tego dowiemy. Na razie wracamy do wieży i zobaczymy co dalej.
Ekran zgasł a ja znowu powróciłam myślami do tego dziwnego miejsca w którym się znajdowałam. James był zdziwiony tym co zobaczył natomiast Slade oznajmił:
- Zniszczysz Młodych Tytanów raz na zawsze.
Pokręciłam przecząco głową. Nie mogę tego zrobić.
- Mam ci pokazać jak działa ładunek wybuchowy?
- Nie! - krzyknęłam przerażona myśląc o rodzinie.
- Więc pytam po raz ostatni: czy zniszczysz Młodych Tytanów?
- Zniszczę - odpowiedziałam dziwnie opanowanym głosem.
- Najbardziej zależy mi na Robinie. Chce widzieć jak błaga cię o litość, jak go torturujesz.
Zdziwiłam się.
- Co masz taką minę? Nie wiesz, że twój idealny Robin był kiedyś moim uczniem?
To zszokowało mnie tak bardzo, że zapomniałam o wszystkim innym. Robin uczniem złoczyńcy? Robin pracujący dla przestępcy? Nie, to niemożliwe. On jest dobry, sprawiedliwy.
- Przecież Robin jest uczniem Batmana.. - szepnęłam.
Slade pokręcił z politowaniem głową.
- Jak ty mało o nim wiesz. Nie jesteś ślepa, powinnaś zauważyć jaki jest do mnie podobny.
Przesadził. Co to za stek niedorzecznych kłamstw!
- Kłamiesz! Robin jest dobry, on pomaga ludziom! - wrzasnęłam.
Slade podszedł do mnie i uderzył w policzek. Miałam wrażenie, że płonie mi lewa strona twarzy.
- Nie wolno ci podnosić na mnie głosu. Przeproś.
- Przepraszam - podniosłam głowę udając, że wcale mnie nie boli.
Złapał mnie za ramię i szarpnął.
- Przepraszam, co?
- Przepraszam, panie - dodałam niechętnie.
Puścił mnie i wrócił do monitorów. James wyprowadził mnie z pomieszczenia. Szliśmy w milczeniu, chłopak przyglądał mi się zdenerwowany i zmartwiony jednocześnie.
Tym razem otworzył przede mną drzwi do małego, jasnego pokoju z łóżkiem i małą szafą. Moja nowa sypialnia.
- Policzek ci puchnie - powiedział.
- Trudno - mruknęłam.
Wyjrzałam przez małe okno. Widok rozciągał się na wzgórza z drzewami. Żadnych domów czy sklepów.
- Jak ty się tu znalazłeś? - spytałam - Czy on też grozi, że zabije ludzi którzy cię kochają?
Zielone oczy Jamesa zaszkliły się. Poczułam, że zadałam nieodpowiednie pytanie.
- Nie ma już ludzi którzy mnie kochali. Właściwie nikt mnie nigdy nie kochał.
-----------------------------------------------------------
Przepraszam za długą nieobecność, ale nie miałam czasu pisać (wiem, dziwnie to brzmi w wakacje).
Mało coś ostatnio komentarzy :( Nie wiem, czy wy też nie macie czasu czy nie podoba Wam się już opowiadanie?
Chcę Was jeszcze o czymś ważnym poinformować.
Wyjeżdżam na kolonię wrócę 11 sierpnia!
Obiecuję, że jak wrócę od razu dodam nowy rozdział!
Jak wakacje Wam mijają? :)
Pozdrawiam wszystkich i do napisania :*
Jeeeest! Doczekałam się, a reakcja Mel bezcenna! Dziękować :* Teraz tylko czekam, aż nasz Robinek będzie się tłumaczyć.. *.* (ja i moja psychiczna wyobraźnia xD)
OdpowiedzUsuńPadają już pierwsze podejrzenia, ciekawe czy pomyśleli, że Slade mógł ją porwać. On i te jego pragnienie kontroli nad wszystkim i wszystkimi... Aż mi się Christian Grey przypomniał, brrr (nie pytaj).
Awww, James jest słodki xD Cofam tamto, nawet mi się podoba. Myślisz, że mógłby być moim Nieistniejącym Naprawdę Mężczyzną Marzeń? *.* (w skrócie NNMM) Zaraz po Robinie, Czerwonym X'ie w moim wydaniu, IronMan'em.... xD
Wbrew pozorom mam full czasu na wakacjach, nudzę się strasznie, ale jakoś nie potrafię nic napisać (bo notatnik wielkości paczko chusteczek idealnie się do tego nadaje...)
Jakby się tak nad tym zastanowić, to u mnie też jakiś spadek, myślę, że to przez wakacyjny brak czasu. Ake brak komentarzy nie oznacza wcale, że nikt tego nie czyta. I nie myśl sobie, że sie nie podoba - jest idealnie! (*.*)
Nieeeeeee! Jak ja wytrzymam do 11 sierpnia? To było by coś...
Wielkie mi wakacje. Wyjechałam nad morze w upał, trafiłam na tydzień deszczu. A my jeszcze pod namiotem! O.O I akurat jak będziemy się zwijać z powrotem do domu, wrócą też upały. No co za...
Ło rzesz, ale się rozpisałam, a na telefonie siedzę:D Czekam na nexta, bo chyba zwariuje! ^^
O fuck fuck fuck. Slade ty świnio! Nienawidzę cię! Czy on zawsze musi grozić komuś śmiercią? Psychol lol.
OdpowiedzUsuńBestia, kochany po stronie Mel! No. Groszek jak zwykle... :D
Ejejejejejej. Jakiś romans James - Mel? XD Czuje, że to mogłoby być zajebiste *w* Takie... no nie wiem. Takie super... Wiesz o co mi chodzi.. XD
Wgl przepraszam również za nieobecność. Czytałam notki, ale mam ostatniego takiego lenia, że napisanie komenatrza dla mnie to tragedia.
Czekam na next<3
Twoja fanka:D
Wakacyjny brak czasu (a raczej wakacyjny brak internetu) dotknął również mnie XD
OdpowiedzUsuńTen ostatni tekst Jamesa - czuję, że szykuje się jakaś fajna historia. I te wspomnienia Mel... pisałam kiedyś, że kocham wszelkie wspomnienia, wizje, sny itd.? Po prostu wielbię je czytać i pisać, a to było idealne *.* Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Miłych kolonii