niedziela, 28 czerwca 2015

18.

 W salonie Tytanów naszykowano dużo jedzenia, napojów i alkoholu. Z głośników dobywała się głośna muzyka, za oknem widniało zachodzące słońce. Niebo miało pomarańczowy odcień. 
 Cyborg stukał niecierpliwe palcami o pomarańczowy stół w aneksie kuchennym.
- Spokojnie Cybusiu. Zaraz ją ujrzysz. - Bestia uśmiechnął się jadowicie. 
- Zajmij się swoją ponurą królową. 
  Raven zacisnęła usta. Chyba chciała przekląć.
- Gdzie jest Gwiazdka? - spytał Robin rozglądając się.
  W tym samym momencie do salonu wpadła ucieszona dziewczyna. Założyła jedną ze swoich spódniczek i fioletowy podkoszulek. Przebywając z nią dłuższy czas można nabawić się kompleksów.
- Ale się zestroiłaś. Chyba dla Szybkiego - zarechotał Cyborg.
  Robin udał, że tego nie usłyszał. 
- Witajcie! - krzyknęła piękna dziewczyna. 
  Jejku wyglądała jak modelka! Mogłaby iść na Miss piękności.. Jej skóra miała brązowy odcień, oczy czarne jak dwa węgle. Wysoka, posągowa figura modelki. Jej kobiecą twarz otaczała burza gęstych, czarnych włosów. Pełne, duże usta pomalowała na jasny czerwień co pięknie kontrastowało z jej śliczną karnacją. Nic dziwnego, że Cyborg za nią szaleje.
- Żądło! Wchodźcie, wchodźcie!
  Za dziewczyną do salonu wszedł przystojny chłopak, ubrany w niebieski strój. Miał czarne włosy i oczy, jasną cerę. Bardzo umięśniony, poruszał się z wielką gracją. W końcu był pływakiem. 
 Zauważyłam dwóch chłopców. Byli tacy sami z tą różnicą że jeden miał na koszulce + a drugi -. Wszędzie chodzili razem. Podeszli do mnie.
- A co to za.. - zaczął pierwszy.
- .. piękna dziewczyna? - skończył ten z minusem. 
  Uśmiechnęłam się do nich zarumieniona. Nasi goście teraz patrzyli się prosto na mnie.
- To jest Melanie Smith. Nowy członek drużyny - poinformował Robin. 
- A co ona potrafi? - spytał przystojny chłopak. Wysoki, rudy z łobuzerskim uśmiechem. Wyglądał na buntownika. 
- Kontroluję żywioły - oznajmiłam. Szybki uśmiechnął się szeroko.
- Tak? Lubisz objąć kontrolę, mała?
  Wszyscy wybuchli śmiechem a ja spuściłam wzrok na swoje dłonie. 
- Miło cię poznać, Melanie. Jesteśmy Tytanami wschodu - podeszła do mnie liderka i uścisnęła mi dłoń - jestem Żądło, to Wodnik - wskazała na czarnowłosego - ci dwaj to Mas i Menos. Ten który opowiada te żenujące kawały to Szybki. 
- Moje kawały wcale nie są żenujące!


***

Dochodziła pierwsza w nocy. Byłam już naprawdę zmęczona. Powinnam imprezować w końcu to dzień zakończenie roku szkolnego. 
  Cyborg i Żądło siedzieli przy stole w kuchni i rozmawiali o czymś wielce podekscytowani. Nie byłam w stanie usłyszeć rozmowy z powodu głośnej muzyki. 
 Bestia i chłopcy śmiali się głośno z powodu miny Raven. Robili jakieś kawały. Dziewczyna nie była szczególnie zachwycona ale widok szczęśliwego Bestii chyba dawał jej siłę, żeby to znosić. 
 Robin dyskutował o jakichś ważnych misjach z Wodnikiem który co rusz na mnie zerkał.  Schlebiało mi to ale nie jestem zainteresowana żadną nową znajomością tym bardziej, że on mieszka daleko i nie ma możliwości częstych spotkań. 
 Gwiazdka siedziała na kanapie razem z Szybkim i wyglądało jakby ze sobą flirtowali. Dziewczyna co chwilę poprawiała włosy i uśmiechała się tajemniczo. Chłopak był w swoim żywiole i nie przestawał mówić. 
  Dziwiłam się Robinowi, że nie robi jej awantury. Prawda, patrzył na nią od czasu do czasu a jego spojrzenie nie wróżyło nic dobrego. Ale co z tego? Nic sobie z tego nie robiła.
  Westchnęłam. 
  Ruszyłam do swojego pokoju. Chciałam popisać z Julią albo Claudią. Nie jestem specjalnie towarzyska i imprezy po prostu mnie męczą. 
  Usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa. 
  Sprawdziłam skrzynkę pocztową. O nie. Tylko nie to. 
  Bardzo króciutka wiadomość: 
     Już jesteś martwa 13. 
   Trzęsącymi się dłońmi wyjęłam ten mały przedmiot z literą T. 
- Robin, przyjdź do mnie natychmiast. 

***

  - Ja pierdole. Co to może znaczyć? - spytał Robin po raz setny. 
  Siedzieliśmy we dwoje i gorączkowo rozmyślaliśmy nad wszystkimi poszlakami. Godzina trzynasta, trzynasta aleja, trzynasty lipca. Alison Green. W sumie pięć trzynastek. Szubienica. Groźba. 
- Ktoś chce mnie załatwić - powiedziałam niezbyt inteligentnie.
- Ktokolwiek to jest nie uda mu się to. Osobiście go rozwalę - warknął.
  Przytaknęłam. Bałam się jak cholera ale wiedziałam, że mam piątkę najlepszych ochroniarzy na świecie. Sama przecież też mogę coś zdziałać. 
- Slade nie chce cię zabić - oznajmił Robin przyglądając się moim rozrzuconym niedbale zeszytom - jesteś mu potrzebna. 
- A skąd wiesz? Może już mnie nie chce? Może pomyślał, że skoro nie będę mu służyć pozbędzie się mnie raz na zawsze? - pod koniec ostatniego pytania zadrżał mi głos.
- Dobra, załóżmy, że chce cię zabić. Po co dawałby ci sygnały? Po co by cię straszył? 
  Racja. Ktokolwiek to jest ma bardzo dziwny plan w stosunku do mojej osoby. 
- Nic nie trzyma się kupy. Trzynasty lipca urodziny mojego brata, Alison moje drugie imię, Green nazwisko mamy. Jakaś aleja która nie ma ze mną nic wspólnego. O co w tym chodzi? - westchnęłam. 
  Robin usiadł obok mnie. Zauważyłam, że jest zdenerwowany i zmartwiony.
- Nie martw się. Jestem  pewna, że złapiesz tego kryminalistę - chciałam go jakoś pocieszyć ale nie wiedziałam za bardzo jak.
- Nie tym się martwię. 
- To czym? - spytałam zdezorientowana. 
- Że ten ktoś ci coś zrobi. A ja nie będę w stanie temu zapobiec - westchnął.
  Tak się zdziwiłam, że potrzebowałam kilku minut żeby dojść do siebie. Przejmował się mną? Naprawdę? Myślałam, że nic dla niego nie znaczę. 
- No co się tak dziwisz? Myślisz, że pozwoliłbym cię skrzywdzić? Jesteś członkiem mojej drużyny. 
- A jestem twoim przyjacielem? - wypaliłam od razu żałując szczerości.
- Chyba tak - odparł ze śmiechem. 
  Uśmiechnęłam się szczęśliwa. Nie jest tak źle jak myślałam. 
- Czy ty też nie lubisz imprez?
- Nienawidzę - poprawiłam ze śmiechem.
  Posiedzieliśmy tak dłuższą chwilę rozmawiając o ostatnich wydarzeniach. Przedyskutowaliśmy kilka ważniejszych spraw dotyczących Slade'a. Cyborg ostatnio odebrał sygnał, że ktoś próbował włamać się do komputera Młodych Tytanów. Nie udało mu się złamać systemów obronnych. 

- Dobrze, wracajmy może bo zaczną się niepokoić.  


-------------------------------------------------------------
Witajcie!
Rozdział trochę krótki, ponieważ jest wprowadzeniem do poważniejszej akcji. Jestem ciekawa czy ktoś domyśla się co dalej się wydarzy.. :D Niedługo poznacie nową, mroczną postać która mocno nastraszy naszą  bohaterkę.
Pozdrawiam i życzę abyście miło spędzili wakacyjny czas! 




wtorek, 16 czerwca 2015

17.



  Dochodzi szósta rano a ja leżałam całkowicie przebudzona. Dzisiaj ostatni dzień lekcji, jutro zakończenie roku szkolnego. Obiecałam mamie, że po odebraniu świadectwa przyjdę prosto do domu. 
 Od kilku dni mam bardzo dziwne wrażenie jakby niedługo miało się stać coś niedobrego. To idiotyczne, nie mam żadnych podstaw aby tak sądzić. A jednak jakiś szczególik utkwił mi w pamięci i nie daje spokoju. Ten list. 
  Odrzuciłam białą kołdrę na bok i wstałam. Pogrzebałam chwilę w szufladzie biurka i wyjęłam zmiętą, poniszczoną kartkę. W wielu miejscach tusz zdążył się już rozmazać. 
  Przeczytałam wiadomość od Slade'a już chyba setny raz.   
"Daj mi trochę czasu, żeby dojść do siebie."  
 Ile to "dochodzenie do siebie" może mu zająć? Czy już jest gotowy żeby zaatakować? Jeśli tak to na co czeka? Mam nadzieję, że jest osłabiony, że nie ma odwagi.. 
  "Przy okazji, planuję dla ciebie małą niespodziankę."  
  O co chodzi do cholery jasnej? Wiadomo, że nic miłego ani coś co by mnie ucieszyło. W jaki sposób Slade chce mnie zniszczyć? Na pewno chce w mnie zaskoczyć. Ale nie zrobi tego spontanicznie to nie w jego stylu. Będzie knuł w ukryciu najgorszą intrygę. Wymyśli coś po czym się nie pozbieram. Może planuje mnie zabić? Nie, to bez sensu. Jestem mu potrzebna, jestem jego narzędziem a narzędzia trzeba traktować  dobrze, żeby służyły.
  Cisnęłam list na pościel. Później się pomartwię. 
  Ubrana i odświeżona weszłam do salonu. O tak wczesnej porze wszyscy moi współlokatorzy jeszcze spali. Z jednym bardzo przystojnym wyjątkiem. 
- Ty w ogóle śpisz? - spytałam nalewając sobie gorącej kawy.
- Ktoś nagrał anonimową wiadomość. 
  Znieruchomiałam. Co takiego? 
- Posłuchaj. 
  Nacisnął przycisk w swoim telefonie. 
- Trzynasta aleja, trzynasty lipca, godzina trzynasta.  - wyrecytował nieznany męski głos. 
- Co to znaczy? - spytałam zdezorientowana. 
- Nie mam pojęcia. Nie potrafię zidentyfikować nadawcy wiadomości, próbowaliśmy z Cyborgiem namierzyć telefon ale został wyrzucony do śmieci. Nic ci to nie mówi?
 Zastanowiłam się. Nie, co takiego może to oznaczać? 
- Trzynastego lipca są urodziny mojego brata ale to chyba nie ma żadnego związku ze sprawą. Tym bardziej z jakąś aleją czy trzynastą godziną. 
  Pokiwał w zamyśleniu głową. Zaczął przechadzać się tam i z powrotem. Śledziłam jego umięśnione plecy kiedy nagle się zatrzymał i oznajmił:
- Trzynastego czerwca Czerwony X wykradł broń z jednej z baz wojskowych. Około godziny trzynastej zaatakował w centrum miasta. Zdołał zbiec i gdzieś się zaszyć. Ale co do tego wszystkiego może mieć jakaś aleja? 
- A może to jest coś w rodzaju zapowiedzi? No wiesz, może ten X planuje w lipcu jakiś wielki atak czy coś w tym rodzaju? - zasugerowałam.
- I powiadamiał by nas  o tym? 
 Racja. Bez sensu. W takim razie po co ktoś podał tę datę? To za dwa tygodnie. 
- A jeśli to jakaś rocznica? - wyrwało mi się. 
- Sprawdzałem wszystkie możliwości. Nic się nie zgadza. 
  Westchnęłam. Nie mam pojęcia. 
- Spóźnisz się do szkoły - mruknął Robin rozkładając gazetę. "Seria napaści. Czy to początek paniki?" głosił nagłówek. 
- Już idę - szepnęłam wpatrując się w artykuł.



***


  Rzuciłam torbę na kanapę. Dzisiejszy dzień był świetny. Na lekcjach dali nam wolne i wszystkie godziny przegadałam z Julią. Pośmiałyśmy się trochę z Jane i jej wielbicielek. Szkoła byłaby super gdyby każdy dzień tak wyglądał. 
- Czas na trening! - krzyknął szczęśliwy Bestia łapiąc mnie za rękę.
- Jaki trening? - spytałam zdziwiona. 
- Zobaczysz, najlepszy na świecie! Pokonam Cyborga - zaśmiał się pewny siebie. 
  Po drodze nie obyło się bez  kłótni z powodu tego kto ma dostać więcej chipsów, kto siedzi z przodu itd. Podziwiałam piękne widoki za oknem podczas kiedy Raven wykłócała się z Bestią. Cyborg zachwycony tą ostrą wymianą zdań jeszcze podsycał konflikt swoimi kąśliwymi uwagami. 
- Zamknij się albo wysadzę cały ten samochód razem z wami wszystkimi - warknęła dziewczyna. Nie żartowała. Jedno jej zaklęcie i możemy słabo skończyć. 
- Dobra, wysiadamy - rozkazał Cyborg. 
  Znajdowaliśmy się daleko od miasta, w pięknym lesie. Pełno tu było iglastych drzew, krzewów i bujnej trawy. Niedaleko znajdowało się małe jeziorko. Lekki wietrzyk kołysał moimi jasnymi włosami. Zauważyłam, że Robin rzuca zdziwione spojrzenie na Gwiazdkę która patrzyła z kolei na mnie. Jej mina nie wróżyła nic dobrego. Co ja znowu zrobiłam nie tak?
- Ja chcę pierwszy, szefie! - krzyknął Bestia do Robina podnosząc rękę. 
- W porządku. Z kim? 
- Z Cyborgiem. Chodź tu, dupku. 
- Tym razem cię załatwię - powiedział chłopak stając naprzeciw Bestii. 
- Tylko gramy fair. Nie chcemy sobie zrobić krzywdy - zapowiedział Robin. 
 Pojedynkujący się stanęli na przeciwko siebie. 
- Start! - krzyknęła Gwiazdka  klaskając w ręce. Cieszyła się jak mała dziewczynka. 
  Wielki lew zaryczał. Ogromne białe zębiska i bujna grzywa. Poczułam, że robi mi się słabo patrząc na groźne zwierzę.  
  Niewzruszony Cyborg uśmiechnął się szeroko. Nagle zamiast jego mechanicznej dłoni pojawiło się działo soniczne. Zaatakował lwa niebieskim promieniem, zwierzę zrobiło zgrabny unik. Cyborg spróbował walki wręcz. Był taki silny! Lew zaryczał przeciągle by po chwili zmienić się w wielkiego dinozaura. Pisnęłam przerażona widząc jak rozwiera się jego paszcza.
- Stop! Wystarczy już! - krzyknął Robin. 
- Ale ja się nie poddałem przecież! - zasmucony chłopak skrzyżował ręce na piersi. 
- Wiem, ale nie chcę żeby dinozaur stratował połowę lasu - uśmiechnął się. 
  Na środek "ringu" wkroczyła roześmiana Gwiazdka. Jej rude włosy lśniły w słońcu a oczy błyszczały wesoło. Ubrała się w krótkie dżinsowe spodenki i zielony podkoszulek ukazujący jej idealny biust.
- Ja chcę z Cyborgiem - zaśpiewała słodkim głosem. 
  Bestia podszedł do obrażonej na cały świat Raven która nie raczyła go zaszczycić spojrzeniem. Naciągnęła tylko kaptur na głowę.
- Dobra, start! 
  Dziewczyna wzbiła się w powietrze i posłała w kierunku przeciwnika zielone promienie. Cyborg sprytnie ich uniknął chowając się za drzewo. Niestety, Gwiazdka jest niesamowicie szybka i udało jej się niemal natychmiast podlecieć do niego. Chłopak odpowiedział jej niebieskim promieniem które ugodziło ją w ramię. Opadła delikatnie na ziemię i opuściła głowę.
- Przepraszam  - powiedział chłopak na co Gwiazdka roześmiała się. Jej oczy zrobiły się całe zielone. Posłała kierunku przeciwnika dwa zielone lasery. 
- Wygrałam! - krzyknęła unosząc się kilka centymetrów nad ziemią. 
  Wściekły Cyborg mruknął, że to niesprawiedliwe i stanął obok Robina. 
- Moja kolej - oznajmiła znudzona Raven. 
  Wszyscy spojrzeli przerażeni na niską, zakapturzoną postać. 
- Okej. Start! 
  Dziewczyny wzbiły się w powietrze. 
  Raven wyglądała jak ciemny anioł.  Jej płaszcz furkotał w powietrzu odsłaniając zgrabne ciało. Mamrotała po cichu swoje zaklęcia z zaciętą miną. 
  Gwiazdka standardowo zaczęła gradem swoich zielonych pocisków. Raven bez problemu "wyczarowała" czarną tarczę. Rudowłosa spróbowała inaczej; podleciała od tyłu i trafiła rywalkę w ramię.
- Koniec z zabawą -warknęła Raven. Znowu wypowiedziała zaklęcie. 
  Jakby z niej wyleciała wielka, czarna postać przypominająca widmo. Miała kształt kruka. Wielkie kamienie poderwały się z ziemi i poszybowały w kierunku Gwiazdki, podobnie jak groźny ptak. Oczy Raven były całe białe, ręce trzymała prosto wyciągnięte. Jedynie jej śliczna twarz pozostała taka sama jak zawsze: obojętna i tajemnicza. 
- Koniec! Wygrałaś! 
  Kruk "wrócił" do dziewczyny, głazy powróciły na swoje miejsce.
- To było niesamowite - powiedziałam pełna podziwu dla jej umiejętności. 
- To nie wszystko co potrafi - zapewnił mnie zachwycony Bestia.   
  Raven wzruszyła tylko ramionami. 
- Dobra teraz atrakcja tego popołudnia - krzyknął Cyborg - twoja kolej Melanie! 
  Westchnęłam. Wiedziałam, że nadejdzie taki moment. Boję się, że się skompromituję. 
  Wyszłam na środek. Musiałam prezentować się żałośnie w zwykłych dżinsach i szarej bluzie. Pomyślałam o żywiołach. Czy możliwe jest abym była w stanie kontrolować je wszystkie naraz? Włożyłam rękę do kieszeni. Skąd się w niej wzięła zapalniczka? Hmm..
- A kto będzie moim przeciwnikiem? - spytałam mając nadzieję, że Bestia który na pewno dałby mi fory. 
- No a kto jeszcze pozostał? Robin - zarechotał zachwycony Cyborg. 
  Skrzywiłam się. Teraz to już przegram. 
 Stanął na przeciwko mnie, uśmiechnięty i rozluźniony jakby już wgrał. Lekceważył mnie? Nie powinno się tak robić. Może nie jestem groźna ale mógłby chociaż udawać. 
- Dobra gotowi? - spytał zachwycony Bestia 
 Cała czwórka przyglądała mi się w skupieniu. Mieli okazję na spokojnie przyjrzeć się moim umiejętnościom. Robin kiwnął głową. Wzięłam głęboki wdech. 
- Start!
 Podbiegł do mnie z zamiarem zwalenia mnie z nóg. O nie, tak łatwo nie będzie! Jeden mój ruch i w jego kierunku pędził wielki głaz. Z satysfakcją obserwowałam jak w ostatniej chwili robi unik. 
 Wyjął jakiś mały przedmiot. Rzucił w moim kierunku i to coś rozcięło mi skórę na ręce. Zaczęła  lecieć krew.
- Gramy dalej - warknęłam. 
 Muszę go zwabić w kierunku jeziorka. Zaczęłam biec. 
Oczywiście, że mnie gonił. Pozostali Tytani przejęci szli za nami. 
- No dawaj! - krzyknęłam widząc jak waha się czy podejść bliżej. Stałam tuż obok zbiornika wodnego.
  Wiedział czym to grozi. Tym razem wyciągnął jakieś małe kule którymi rzucił tuż pod moje stopy. Po kilku sekundach eksplodowały wydzielając ciemny dym. Zaczęłam kaszleć, zasłoniłam usta ręką. Kiedy wreszcie odzyskałam widoczność otrzymałam mocny cios w prawe ramię. Przynajmniej nie w twarz. 
 Chcąc zyskać trochę czasu specjalnie się przewróciłam. Zamachnęłam się niby chcąc się obronić. 
 Strumienie lodowatej wody smagały ciało mojego przeciwnika. Wielkie fale wydobywające się z jeziorka na mój rozkaz. W kilku susach dobiegłam do Robina i użyłam całej mojej siły aby popchnąć go do wody. Zaskoczony, że używam siły fizycznej nie stawiał oporu. 
  Zaśmiałam się triumfalnie. Skupiałam całą swoją uwagę na falach które miały przykryć jego głowę. 
 Minęło dziesięć sekund a jego nie było. A jeśli on nie umie pływać? Co ja narobiłam?! 
 Nie było już żadnych fal. Lustro wody było idealnie gładkie. 
  Podeszłam do wody i nachyliłam się. 
- Proszę.. - szepnęłam przerażona. 
  Niczym zawodowy pływak w jednej chwili wynurzył się tuż przede mną. Przemoczona koszulka sprawiła, że dokładnie widziałam jego umięśniony brzuch i klatkę piersiową.  Zdekoncentrowana straciłam cenne sekundy które mój rywal wykorzystał aby pojawić się tuż obok mnie. 
 Popędziłam w głąb lasu. Wiedziałam, że mnie goni.
  Ukryłam się za jednym z wielkich drzew. Pogrzebałam w kieszeni wyciągając zapalniczkę. Wygram. 
  Wystarczyło mi dosłownie dziesięć sekund na opanowanie płomienia. Słyszałam kroki moich przyjaciół.
- Gdzie jesteś? Już przegrałaś - pewny siebie, rozluźniony głos. No to jeszcze się zdziwisz. 
  Wyszłam z kryjówki.  Towarzysząc płomienie  "szły" tuż obok mnie. Pierścień ognia na mój rozkaz otoczył Robina tak, że nie mógł się ruszyć. Zauważyłam przerażenie na jego twarzy. 
- Mówiłeś coś?- krzyknęłam uśmiechnięta od ucha do ucha. 
  Całej czwórce Tytanów dosłownie opadły szczęki. Raven była zdziwiona! Otworzyła szeroko oczy widząc przywódcę osaczonego przez groźny żywioł.
- Wygrałaś - warknął Robin. 
  Zachwycona natychmiast rozkazałam ogniu zniknąć. Ot, tak sobie z wielkiego niszczącego zgliszcza zmienił się z powrotem w mały płomyczek który zdusiłam butem. 
- Jejku! To było niesamowite! - krzyczeli Cyborg i Bestia rozradowani na widok miny Robina.
- Dzięki - bąknęłam nieśmiało. 
  Raven której twarz powróciła do swojego normalnego, znużonego stanu powiedziała:
- Nawet nieźle.
  Uśmiechnęłam się do niej szeroko i wypaliłam:
- To dzięki ćwiczeniom z tobą. 
  Usta jej zadrżały jakby chciała się uśmiechnąć. 
-  Robin kobieta cię sprała! I do tego taka niedoświadczona - chłopcy byli w siódmym niebie. 
- Zamknijcie się - warknął nawet na nich nie spojrzawszy - gratulacje, Melanie. Naprawę możesz się przydać.
- Ja zawsze mam rację prawda, Raven? - zachwycony Bestia pociągnął dziewczynę za kaptur - Idziemy na pizzę! Trzeba to uczcić!

***


- Przyjdź niedługo do nas - poprosiła mama odprowadzając mnie do drzwi. 
- Oczywiście - zapewniłam z uśmiechem. 
- Nie wzięłaś świadectwa. 
- Może tutaj zostać - zaśmiałam się. 
  Pożegnałam się z rodziną i wyszłam z domu. Pomyśleć, że niedawno nie wyobrażałam sobie życia gdzie indziej. Tu było moje królestwo razem z ludźmi których kocham. Nieważne  gdzie mieszkam ważne, że nie narażam ich na niebezpieczeństwo. 
  Zauważyłam, że w naszej skrzynce pocztowej ktoś niedbale włożył list. Wcześniej go nie zauważyłam.  
  Zaciekawiona wyjęłam zieloną kopertę. Otworzyłam. 
  Alison Green 13.
  Pod spodem narysowano niedbale szubienicę. Czułam, że robi mi się słabo.
- Robin? Przyjedź tu szybko - szepnęłam przerażona do telefonu. 


*** 

- Powtórz wszystko jeszcze raz - nakazała lodowatym tonem Raven. 
  Wzięłam głęboki wdech. 
- Alison to moje drugie imię. Melanie Alison Smith. Green jest panieńskim nazwiskiem mojej mamy. Nie wiem co z tym wspólnego ma trzynastka. 
  Robin i Raven wyglądali jak dwa roboty analizujące to co przed chwilą usłyszały. Co to oznacza? Kto za tym wszystkim stoi? 
- To nie może dotyczyć twojej mamy. Nie nazywa się Alison - powtarzała Raven. 
- W takim razie po co podano jej panieńskie nazwisko? - szepnęłam.
- Wy nic nie rozumiecie. Tu chodzi o to żeby nas zastraszyć. Jakiś idiota bawi się z nami  w chowanego - powiedział Robin przyglądając się mojej bladej, przerażonej twarzy. 
- To Slade. Nikt inny nie przychodzi mi do głowy - wyjąkałam bliska omdlenia. 
  Robin był wściekły. Nie ruszyliśmy się nawet o krok. Najpierw tajemnicza wiadomość z trzema trzynastkami, teraz ten list. Ktoś musiał mnie dobrze poznać. Mnie i moją rodzinę.
- Słuchajcie mamy świetne wieści - krzyknęła Gwiazdka wbiegając do salonu - za godzinę pojawią się tutaj Tytani Wschodu! 
  Cyborg położył siatki z zakupami na stole. Zauważyłam butelki z alkoholem i przekąski. Chłopak wydawał się być zachwycony całą sytuacją. 
- Czy to nie cudownie? - pisnęła Gwiazdka włączając muzykę.
- Cudownie - mruknęła Raven obojętnie. 
  Robin schował mój list. 
- Czemu nikt nie zapytał mnie o zdanie? 
- Robinie, powinieneś się cieszyć, że odwiedzają nas przyjaciele. Robisz się strasznie nudny i markotny - zaszczebiotała dziewczyna przytulając go.
 Postanowiłam porozmawiać z Bestią. 
 W jego pokoju panował taki bałagan, że bałam się tam wchodzić. Zapukałam i weszłam. Leżał na swoim łóżku i czytał komiks. 
- O cześć, królewno. Jakiś problem?
  Opowiedziałam wszystko od początku. 
- Nie martw się. Włos ci z głowy nie spadnie w naszej wieży - zapewnił mnie. 
- Wiem. A wiesz, że zaraz przyjadą do nas goście? 
  Chciałam się czegoś o nich dowiedzieć. W końcu jestem Tytanem (dalej to do mnie nie dociera).
- Tytani Wschodu? To super! Pilnują porządku w innym mieście - puścił do mnie oko - ich liderką jest Żądło. To niezła laska, Cyborg się nie przyzna ale wiem, że na nią leci - zaśmiał się.
- I kto jeszcze do nich należy? 
- Wodnik. Kiedyś nieźle się z nim kłóciłem ale to spoko gość. Potrafi oddychać pod wodą, porozumiewać się z wodnymi zwierzątkami i pewnym stopniu nawet kontrolować wodę. Jest jeszcze Szybki. Łucznik, sportsmen i takie tam. A i jeszcze Mas i Menos; dwóch chłopców którzy kiedy trzymają się za ręce są nadludzko szybcy. Z resztą poznasz całą gromadkę. 
- Gwiazdka jest zachwycona - zauważyłam poprawiając kołdrę na jego łóżku.
- Szybki trochę ją podrywał. Robin nie był zadowolony ale przynajmniej była niezła beka - wyjaśnił.
 Popatrzyliśmy się na siebie i wybuchliśmy śmiechem.

-----------------------------------------------------------------------
Cześć! 
Jak zapewne każdy zauważył zmieniłam wygląd bloga. Pomogła mi (a raczej zrobiła to za mnie) moja cudowna przyjaciółka Maugorzata <3 Dziękuję, Gosiu :*
Oceny są wystawione na szczęście uff.. :D Jak tam u Was w tym roku? Ja jestem bardzo zadowolona tylko jedna czwórka troszkę mi zepsuła średnią ale to nic. Od września idę do liceum i tym się teraz ekscytuję xD
No a tak wracając do tematu, co sądzicie o nowej notce? Mało coś ostatnio komentarzy :( A wszystkim tym którzy komentują dziękuję ^^
Pozdrawiam wszystkich :D




środa, 10 czerwca 2015

16.



  Pić. Ludzie dajcie mi wody bo zaraz nie wytrzymam! Gdybym wiedziała, że tak się czuje osoba na kacu w życiu bym  nic nie wypiła. Czuję smak alkoholu w ustach.  Głowa mi zaraz pęknie.. 
  Usłyszałam kroki tuż obok mnie. 
- Nie bój się. To ja - powiedział znajomy, wyprany z emocji głos. 
  Otworzyłam powoli zapuchnięte oczy. Raven stała nade mną zakryta niebieskim płaszczem. Trzymała butelkę wody mineralnej i przyglądała mi się obojętnie.
- A.. dzięki - mruknęłam wypijając łapczywie wszystko co do kropelki. 
- Robin jest wściekły. Nie udało nam się schwytać przestępców bo musiał uratować ciebie przed jakimś zboczeńcem - mruknęła przyglądając się książkom w mojej biblioteczce. 
 Cholera. Mało, że nawygadywałam głupot pod jego adresem po pijaku to jeszcze musieli przerywać pościg żeby mi pomóc. Czy ja ciągle muszę się pakować w jakieś kłopoty? 
- Ojej - szepnęłam zmartwiona. 
- Nic się nikomu nie stało to najważniejsze. 
  Wyszła cicho zamykając drzwi. Raven dba o mnie, martwi się. Nie mogę w to uwierzyć na początku wydawało mi się, że jest zimną lalą niezdolną do uczuć. To, że ich nie okazuje nie znaczy, że ich nie ma. 
 Byłam ubrana w moją sukienkę. Obok łóżka stały szpilki. Czas się odświeżyć. 
  Gorąca woda i zapach szamponu trochę poprawiły moje samopoczucie. Założyłam moje ulubioną luźną koszulkę z napisami i leginsy. Związałam włosy w kucyk i wyszłam z łazienki. 
 Pech chciał, że po drodze natknęłam się na nikogo innego jak na Robina. Przystanęłam nerwowo ściskając kosmetyczkę.
- Bardzo się wściekasz? - spytałam przyglądając się czubkom moich trampek. 
- Bardzo - odpowiedział krótko. 
  Przerażona przygryzłam dolną wargę. Tyle dla mnie zrobili a ja nawet nie potrafię im pomóc! Sprawiam same kłopoty. 
- Przepraszam. Uda nam się złapać tych przestępców - nieśmiało popatrzyłam na jego twarz. Nie miał maski. Jego oczy ziały niebieskim chłodem. 
- W to nie wątpię. Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? 
- Ja yhm.. przepraszam. 
  Zacisnął dłonie w pięści. 
- Wyobrażasz co by się stało jakbym po ciebie nie przyjechał? Albo jakbym przyjechał za późno? Zdajesz sobie sprawę na jakie niebezpieczeństwo się naraziłaś?!
  O tym nie pomyślałam. Martwił się o mnie. Nie zasługuję na takich wspaniałych przyjaciół jak on, Raven czy Bestia. 
- Ja.. nie wiem co się stało. 
  Westchnął. Pewnie zastanawiał się co mi strzeliło do głowy, że tak głupio się zachowałam. Właściwie to sama nie wiem. Byłam smutna, że wszystkie moje koleżanki miały swoich chłopaków a ja przyszłam z jakimś idiotą.. 
- A to, że jestem najprzystojniejszy  na świecie mogłaś sobie darować. - oznajmił pewnym siebie tonem - Ja o tym wiem. 
  Na moich policzkach wykwitły rumieńce, serce zaczęło bić szybciej. Uśmiechnęłam się zawstydzona. 
  
***


- Bestia, ty sukinsynie wiem, że to ty! - do salonu wpadł Cyborg. 
  Siedziałam na kanapie razem z Bestią i oglądaliśmy muzyczny teleturniej. Większość czasu śmialiśmy się i żartowaliśmy. Raven natomiast przyglądała nam się z jednego z foteli i od czasu do czasu wtrąciła jakąś sarkastyczną uwagę co jeszcze bardziej nas rozśmieszało. 
- Ale co ja znowu zrobiłem? - powiedział unosząc do góry ręce jakby się poddawał.
- Nie udawaj! To ty wlałeś do opakowania środka do czyszczenia mojego samochodu jakieś lepkie gówno! Moje autko jest całe brudne!!! - krzyknął. 
 Mój towarzysz zamienił się w małego pajączka i z zniknął we wgłębieniu kanapy.  Cyborg był tak wściekły, że cisnął w sofę szklanką. Na szczęście się nie stłukła. 
- Ja też coś wymyślę. Zobaczysz. 
  Widok przeszyła mi czerwona łuna i dźwięk syreny. Teleturniej zniknął na jego miejscu pojawiła się mapa miasta z zaznaczonym punktem i napisem "niebezpieczeństwo". 
- Alarm. Chodźcie! - rzuciła Raven wzbijając się w powietrze. 


***


- Kto tym razem? - spytał Cyborg siedzącą obok siebie Raven. 
- Zwarciarz, zaatakował największy sklep ze sprzętem elektronicznym - poinformowała. 
  Jechaliśmy ubrudzonym samochodem Cyborga który na szczęście zapomniał o zemście na moim przyjacielu. Siedziałam z nim z tyłu natomiast Robin zabrał Gwiazdkę motorem. 
  Wysiedliśmy z pojazdu i natychmiast zauważyłam lidera. Biła od niego taka siła i zdecydowanie. Widać było, że jest w swoim żywiole. 
- Tytani wchodzimy! - rozkazał. 
  Wbiegliśmy do wielkiego sklepu. Pełno tu było porozrzucanego sprzętu, zniszczonych półek i uszkodzonych płyt CD. Po środku lokalu leżała przerażona kobieta, po policzkach płynęły jej łzy. 
 Podbiegłam do niej chcąc udzielić jej pomocy. I wtedy zobaczyłam to. TO COŚ. 
  Wielki, elektryczny stwór. Okropny, zaryczał przeciągle. Posłał w moim kierunku wiązkę jakichś promieni. 
  Przede mną pojawiła się Raven wytwarzając swoją mocą coś w rodzaju czarnej tarczy. Odetchnęłam z ulgą. 
- Musi pani stąd pójść - powiedziałam do kobiety podnosząc ją delikatnie. 
  Wyprowadziłam ją na zewnątrz starając się ją uspokoić. Przerażona oddychała jak po długim biegu. Obiecałam, że zaraz do niej wrócę. 
  Tytani walczyli ze stworem. Gwiazdka posyłała w  jego kierunku grad zielonych kul, Raven atakowała go pod postacią czarnego kruka. Cyborg i Robin próbowali go zatrzymać tradycyjnymi metodami. Wielki, zielony nosorożec został boleśnie ugodzony przez potwora. Przerażona, że mojemu przyjacielowi może się coś stać zaczęłam gorączkowo rozmyślać. 
  Elektryczny potwór. 
  Jestem genialna!
  Wzięłam głęboki wdech. Wyciszyłam emocje, przestałam zwracać uwagę na bodźce zewnętrze. Wykonałam odpowiedni ruch dłonią. Uśmiechnęłam się zachwycona słysząc huk rozrywanych  rur z których woda leci wprost na potwora. 
  Stwór zaryczał przeraźliwie. Pod wpływem mojej interwencji robił się coraz mniejszy aż po chwili zamiast olbrzyma na podłodze leżała czerwona dyskietka. 
 Robin podniósł ją i owinął szczelnie taśmą. 
 Wszyscy moi przyjaciele byli przemoczeni do suchej nitki. 
- Super! Załatwiłaś go Mela! - Bestia rzucił się na mnie przytulając mnie mocno. Jesteśmy równego wzrostu więc nie musiał się schylać. 
 Cyborg krzyknął "Booyah" i uśmiechnął się szeroko. 
  Zachwycona wyrwałam się z objęć przyjaciela. Właśnie pokonałam pierwszego przestępcę w moim życiu!  



***


- Dobra. Zwarciasz jest w drodze do kicia, możemy o nim zapomnieć. A teraz ty - wściekły Cyborg wskazał na Bestię - umyjesz moje cudeńko. Bo jeśli nie to osobiście cię załatwię. 
  Stojący obok mnie chłopak uśmiechnął się łobuzersko. Po chwili zielony ptak wyfrunął z garażu Młodych Tytanów. Cyborg wykrzyczał wiązankę przekleństw pod adresem zwierzęcia i zaczął szukać wiadra. 
 Raven wymamrotała coś o księdze do zaklęć i zgrabnym krokiem ruszyła na górę. Gwiazdka poszła na zakupy do centrum handlowego  w poszukiwaniu nowej spódniczki. 
- Idę. Muszę przemyśleć kilka spraw - oznajmił Robin przypatrując się ubrudzonemu pojazdowi. 
- Jakich? - spytałam zaciekawiona. 
- Muszę dowiedzieć się co planuje.. Slade. 
  Kiwnęłam głową starając się przybrać obojętny wyraz twarzy. Poczułam znowu ten paraliżujący strach. Obserwowałam jak wysoka postać chłopaka znika kiedy usłyszałam ciche przekleństwo. 
- Nie chcę mi się znowu myć laleczki.. Ten debil myśli, że to śmieszne?! 
- Mogę ci pomóc jeżeli chcesz - zaproponowałam z uśmiechem. 
  Zachwycony podał mi gąbkę i środek czyszczący. Zaczęliśmy rozmawiać. 
- Jestem w połowie człowiekiem, w połowie maszyną - odparł rozbawiony kiedy zaczęłam się martwić tym jak wielkie ciężary dźwigał. 
  Zamiast jak normalna osoba  przechylać wiaderko na samochód rozkazywałam wodzie  przemieszczać się we wskazanym kierunku. Zyskując taką wygodę szybko uporaliśmy się z brudem. Żart Bestii nie był taki zabawny dla tego który musiał po nim posprzątać. 
- No to jak? Czeka nas teraz jakaś mała nagroda! - powiedział zachwycony właściciel pojazdu. 
  Pomaszerowaliśmy w kierunku kuchni. 
- Patrz na mistrza w akcji - rozkazał zakładając zielony fartuszek. Zaśmiałam się.  
  Po zjedzeniu ryby z frytkami i wysłuchaniu kilkudziesięciu kawałów usłyszałam jak  do salonu wbiega roześmiania Gwiazdka niosąca kilka kolorowych torebek. 
- Patrzcie co sobie kupiłam! - krzyknęła pokazując  krótkie spódniczki, topy i buty na obcasie. 
- Świetne - mruknął Cyborg dokładając sobie frytek. Ale on dużo je! 
- Ja też chcę - oznajmiła dziewczyna podlatując do aneksu kuchennego. 
  Siedząc z nią przy stole uśmiechnęłam się do niej kilkakrotnie. Ona do mnie również! Może wreszcie mnie zaakceptowała? 
- Raven! Chodź zjesz najlepszy posiłek świata! - krzyknęła rudowłosa piękność w stronę niskiej, zakapturzonej postaci. 
- Nie - odpowiedziała kierując się kierunku telewizora. 
  Naszym oczom ukazały się straszne potwory. Widocznie Raven jest fanką horrów, ja nigdy ich nie lubiłam podobnie jak Gwiazdka która widząc stwory skrzywiła się z niesmakiem. 
- Nie dotykaj moich frytek idioto!  
  Bestia jak na złość nałożył sobie na talerz ogromną porcję. 
- Zemszczę się na tobie - zagroził. 
  Pomyślałam, że skoro został jeszcze tylko tydzień szkoły to mogę sobie odpuścić naukę i posiedzieć z przyjaciółmi do późna. 
  Zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba będzie odebrać Raven pilota. 
  Po kilkunastu minutach walki, przekleństw i wyzwisk udało nam się to zrobić. 
- Czas na mecz - oznajmił Cyborg.
- Nie ma mowy! Teraz leci mój ulubiony serial! - dziewczęcy sopran Gwiazdki przepełniony był złością. 
- Ja chcę komedię! - wtrącił Bestia zezując w stronę pilota, chyba chciał go schować. 
- A ty co chcesz? - zwrócili się do mnie.
- Ja ee.. 
  Nie mam pojęcia.
- Oglądamy mecz - rozkazał męski głos. 
  Robin ubrany w jasne dżinsy i koszulę przechwycił pilota. 
- Dlaczego? - pisnęła Gwiazdka. Ze zdziwieniem zauważyłam, że jest ona tak wysoka jak Robin. Nic dziwnego ma takie piękne, długie nogi.. 
- Bo ja tak  chcę - uśmiechnął się łobuzersko. 
  Cyborg klasnął w dłonie i włączyli kanał sportowy. Usiadłam między nim a przeklinającym Bestią. Twierdził, że chciał obejrzeć najlepszą komedię na świecie a ci idioci muszą oglądać mecz. Szczerze mówiąc było mi obojętne co oglądamy, cieszyłam się, że miło spędzamy czas. 
- Co za ciota żeby tego nie strzelić! - krzyczeli Robin i Cyborg. 
  Gwiazdka znudzona całą sytuacją wyszła z salonu podobnie jak Raven która jak stwierdziła musi pomedytować. 
 Kiedy wreszcie mecz dobiegł końca (nie obyło się bez przekleństw po przegranej) zauważyłam, że jest bardzo późno.
- Czas się trochę przespać - powiedziałam wstając powoli. 
- Mogę ci towarzyszyć - zaproponował Cyborg rechocząc jak głupi.
- O nie, nie ma mowy! Tę noc spędzamy tylko we dwoje, prawda Mel? - Bestia poruszył brwiami jak "zawodowy" podrywacz. 
- Tę noc spędzę z moim łóżkiem, wybaczcie - odparłam ze śmiechem. 
- Spoko, możemy zrobić trójkącik z łóżkiem - zaproponował uśmiechnięty.
  Ignorując ich chamskie żarciki ruszyłam w stronę wyjścia. 
- A może mi się uda? - dosłownie szczęka mi opadła. Robin ŻARTOWAŁ. 
  Z chwilowym opóźnieniem powiedziałam, że nie.
- O widzicie musiała się zastanowić! Ma ochotę - krzyknął Bestia rechocząc. Zemszczę się, przysięgam. 
- Dobranoc! - krzyknęłam. W odpowiedzi usłyszałam głupie śmiechy.



----------------------------------------------------
Witajcie moi drodzy! 
Przepraszam za to, że nie dodałam notki w weekend ale trochę się działo i nie miałam czasu wejść na komputer.
Nie mniej jednak czytałam komentarze i serdeczne dzięki wszystkim którzy coś napisali <3 Rozumiem, że dla niektórych ostatni rozdział wydał się "dziwny" ale uwierzcie mi ja nie takie pomysły miewam hahah :D Nie no, żartuję oczywiście. Po prostu na taki wpadłam pomysł i to wszystko. 
 Mam nadzieję, że nie oceniacie Meli zbyt surowo :D 
 Zachęcam do wyrażania szczerych opinii i dyskusji jeśli macie jakieś pytania z chęcią odpowiem.
Pozdrawiam serdecznie :*