poniedziałek, 16 maja 2016

38.



 Jako dziewczynka nigdy nie należałam do specjalnie urodziwych czy zabawnych. Byłam taka nijaka, że nie miałam żadnych przyjaciółek z którymi mogłabym bawić się lalkami lub wymieniać karteczkami. Wcale mi to nie przeszkadzało, wolny czas spędzałam z młodszym bratem, układając klocki. Jednak pewnego razu mama zmusiła nie żebym urządziła swoje przyjęcie urodzinowe i zaprosiła inne dzieci. Oczywiście, nikt się nie pojawił. Teraz, kiedy wspominam to wydarzenie chce mi się śmiać ale wtedy płakałam całe popołudnie. Ośmioletnia Melanie nigdy nie cieszyła się popularnością. Przez kilka lat nauczyłam się nie przejmować się opinią innych ludzi, mistrzowsko opanowałam taktykę przybierania obojętnej miny, "pokerowej twarzy" i ukrywania swoich emocji. Wszystko udawało mi się idealnie, do dzisiejszego dnia.
  Stałam przed drzwiami salonu jak sparaliżowana. Co ja mam do jasnej cholery teraz zrobić? Jak ja wytłumaczę Gwiazdce to co się stało? Przecież kiedy się dowie, nie będzie chciała mnie znać. Część Tytanów stanie po jej stronie, część po mojej. Cała drużyna się rozleci, przeze mnie. Muszę zniknąć. Teraz. Zaraz.
 Popędziłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i spod łóżka wyciągnęłam wielką, podróżną torbę. Wrzuciłam do niej kilka par spodni, bluzek, swetrów i bieliznę. Potrzebne mi będą jeszcze pieniądze i dokumenty. Zmarszczyłam czoło, przeszukując szuflady. Kiedy byłam gotowa założyłam grubą kurtkę. 
 Idiotko. Przecież teraz na sto procent ktoś cię zauważy. Musisz poczekać aż wszyscy pójdą spać. Opadłam na fotel i jak gdyby nigdy nic zaczęłam wertować zeszyty.


***

     Zegarek wskazywał na pierwszą trzydzieści. Postanowiłam się dłużej nie ociągać. Poczułam przygnębiający smutek, kiedy zdałam sobie sprawę z czekającej mnie rozłąki. Kto wie czy  ponownie zobaczę Robina? A co z Raven, Bestią i Cyborgiem? Wrócę do nich, muszę sobie tylko wszystko przemyśleć, poukładać. Jestem tutaj nowa, obca i nie mogę zniszczyć całej drużyny. Nie jestem w stanie zastąpić Gwiazdki, nigdy nie będę taka jak ona. To Robin musi podjąć decyzję. Jeżeli taka będzie jego wola, usunę się w cień. 
- Mogłabym cię zatrzymać. Ale wiem, że musisz mieć powód - wychrypiał jakiś żeński głos w głębi czarnego korytarza. 
 Pisnęłam przerażona. 
- Chcesz żebym dostała zawału? 
- Obiecaj tylko, że wrócisz - szepnęła Raven dotykając nagle mojego ramienia. 
 Poczułam, że ze wzruszenia ściska mnie w gardle. Musiałam odchrząknąć.
- Jasne.. Oczywiście. Jak tylko sobie coś przemyślę..
 Dziewczyna kiwnęła głową i "pochłonął ją" czarny dym. Westchnęłam ciężko. Jestem taka beznadziejna, że nawet nie potrafię wymknąć się niepostrzeżenie z wieży.



***

 "Wiesz, że jak będziesz miała problem, możesz na mnie liczyć." Tak, ojciec Robina powiedział mi tak kiedy się poznaliśmy. Ale czy jego pomoc obejmuje przygarnięcie chwilowo bezdomnej nastolatki? Nie mogę pokazać się u mamy, nie mam żadnych przyjaciół. Nie mam dokąd pójść, nie mając wyjścia poszłam na dworzec autobusowy.
  Mimo późnej pory byli tutaj jacyś ludzie.  Poprawiłam ciepły płaszcz. Płatki śniegu wirowały mi przed twarzą, miałam ochotę się rozpłakać. 
- Jeden do Gotham - poprosiłam starszą kobietę przy kasie.

***

- Przepraszam panią, jesteśmy już na miejscu - oznajmił kierowca.
 Kurczę. Musiałam zasnąć. Rozejrzałam się i zmrużyłam oczy przed oślepiającym blaskiem wschodzącego słońca. Wysiadając z ciemnego autobusu zdałam sobie sprawę, że nie mam pojęcia gdzie znajduje się dom Bruce'a Wayne'a. Nie będę się przecież pytała przechodniów. 
 Melanie, myśl, przecież wiesz, że jest bogaty i pracuje w swojej firmie w centrum miasta. Poprawiłam podróżną torbę na ramieniu i ruszyłam w kierunku wieżowców i drapaczy chmur. Było mi tak strasznie zimno, że moje dłonie zrobiły się całe sine. Wstąpiłabym do jakiegoś sklepu aby się ogrzać, ale o tej porze i tak wszystkie były zamknięte. 
 Dwa kilometry szybkiego marszu sprawiły, że okropnie zaczął boleć mnie brzuch. Coś jakby pulsowało w moim wnętrzu. Zmarszczyłam czoło, zdając sobie sprawę, że podobne dolegliwości towarzyszą mi już od dłuższego czasu. Łatwo się męczę..
 Świetnie! Jakaś młoda kobieta przechodzi przez przejście dla pieszych. Na ramieniu zawieszoną ma torbę, zapewne wypełnioną książkami. Jest wysoka, szczupła i jasnowłosa. Ciemne okulary i poważny ubiór sprawiają, że od razu kojarzy mi się z pilną studentką.
- Przepraszam.. czy wiesz może jak dojdę do firmy pana Wayne'a? 
 Dziewczyna wygięła uśmiech w serdecznym uśmiechu.
- Właśnie tam idę. Ty też załapałaś się na praktyki? 
 O tym nie pomyślałam.
- Emm.. można tak powiedzieć - wymamrotałam, czerwieniąc się jak piwonia.
 Okazało się, że moja nowa towarzyszka jest bardzo gadatliwa. Ellie, bo tak się nazywa, studiuje ekonomię i  osiąga najwyższe wyniki wśród swoich rówieśników. W ramach nagrody otrzymała okazję do odbycia stażu w prestiżowej firmie. Ellie uczęszcza na kurs języka francuskiego i niemieckiego, chcąc w ten sposób być jeszcze lepszym pracownikiem. Spytałam się o jej życie uczuciowe, wybuchła śmiechem i stwierdziła, że chciałaby mieć czas porządnie się wyspać. Uśmiechnęłam się blado, mając nadzieję, że nie widać na mojej twarzy zazdrości. Też bym chciała być taka zdolna i ambitna. 
- No to jesteśmy na miejscu - otworzyła piękne, szklane drzwi.
 Wnętrze luksusowego budynku było urządzone nowocześnie, dominowały pastelowe odcienie beżu, bieli i brązu. Zauważyłam, że podobnie jak w naszej wieży jest bardzo jasno, dzięki ogromnym oknom. 
 Podążałam za Ellie, zastanawiając się co mam teraz zrobić. Nie pójdę przecież pracować, od razu wyjdzie na jaw, że oszukuję. 
 Kiedy wysiadłyśmy z windy oznajmiłam:
- Muszę iść do sekretariatu po dokumenty, później do ciebie dołączę.
 Dziewczyna kiwnęła głową i oddaliła się długim, jasnym korytarzem.
 Błądziłam przez kilkanaście minut, kiedy wreszcie natknęłam się na piękną, młodą brunetkę stukającą pracowicie w klawiaturę laptopa. Siedziała za wielkim, drewnianym biurkiem i nie raczyła zaszczycić mnie swoim spojrzeniem.
- Przepraszam.. gdzie jest gabinet pana Wayne'a? - spytałam niepewnie.
 Kobieta oderwała wzrok od ekranu.
- Nazwisko? 
- Eee.. Smith - wyjąkałam.
  Znowu przeniosła wzrok na laptop.
- Nie ma pani na liście umówionych, więc nie mogę pani wpuścić.
 Poczułam jak wzbiera we mnie wściekłość. To po to jechałam pół nocy, zarywam szkołę żeby jakaś wymalowana lafirynda powiedziała, że nie mogę porozmawiać z ojcem mojego chłopaka?! No jasna cholera, co ona sobie wyobraża!
- Pokaż mi gdzie to jest -  warknęłam.
 Kobieta wreszcie okazała jakieś emocje. Skrzywiła się teatralnie.
- Będę zmuszona wezwać ochronę.. 
- Gówno mnie to obchodzi! - wrzasnęłam.
 Sięgnęła w kierunku telefonu ale złapałam ją za nadgarstek, tak się wściekłam, że kobieta pisnęła z bólu. Na jej dłoni znajdował się długi czerwony ślad, jakby oparzyła się żelazkiem. 
- Auć.. Co z ciebie za.. 
 W naszym kierunku zmierzało dwóch mężczyzn, dyskutujących o czymś zawzięcie. Oderwałam wzrok od ciemnowłosej wariatki i uśmiechnęłam się szeroko na widok Bruce'a. Jego towarzysz był niskim, starszym mężczyzną w czarnym garniturze. 
- Przepraszam pana najmocniej, zaraz wrócimy do tej rozmowy - powiedział poważnie i podszedł do mnie, wyprowadzając do sąsiedniego, pustego gabinetu. 
 Zlustrował mnie od stóp do głów i westchnął zmartwiony. Nie wiedzieć dlaczego poczułam wyrzuty sumienia, tak jakbym zawiodła jego zaufanie. 
- Masz problemy?
 Kiwnęłam głową, starając się nie patrzeć w jego zatroskane oczy. 
- Zaraz po kogoś zadzwonię, zobaczymy się wieczorem. Teraz nie mogę nic dla ciebie zrobić, ale jestem pewien, że moi synowie chętnie się tobą zajmą. 


--------------------------------
Wybaczcie mi długą nieobecność, wiecie jak to  jest, szkoła, oceny, występ w teatrze.. Za to obiecuję następny rozdział pod koniec przyszłego tygodnia! :)
Ogromnie się cieszę, bo na początku czerwca jadę na wycieczkę za granicę! Może tam dostanę nagłego przypływu "weny" :D 

Czytając komentarze pod ostatnim rozdziałem, zauważyłam, że zaczynacie się domyślać, że być może nasza "Bat-rodzinka" powiększy się o jednego członka.. Hmm, nie będę nic zdradzać, ponieważ niedługo wszystko się wyjaśni :) 

Życzę wszystkim, aby udało się Wam polepszyć sytuację z ocenami i aby każdy dotrwał do wakacji. Odpoczniemy, wyśpimy się już niedługo! :D 
Trzymajcie się cieplutko :*