sobota, 2 maja 2015

11.




Po skończonej pracy poszłam do domu. Oczywiście w szkole mnie nie było. Jechałam autobusem i myślałam o tym czy w jedną noc dam radę się  wszystkiego nauczyć. Znając życie zasnę i guzik będzie z nauki.
  Wysiadając na przystanku doszłam do wniosku, że nie dam rady. Byleby przeczekać do wakacji, a od września wezmę się poważnie do roboty. 
 Weszłam do domu. Usłyszałam dochodzące z salonu odgłosu jakiejś gry. 
- Mel, to ty? 
- Tak, mamo. 
  Odłożyłam buty. Raven pożyczyła mi swoje ciuchy choć były trochę za krótkie. Bałam się prosić Gwiazdki. 
- Siadaj, zaraz będzie kolacja. Musimy poważnie porozmawiać. 
  Usiadłam przy naszym okrągłym stoliku. Mama spojrzała zdziwiona na mój czarny podkoszulek i spodnie. 
- Skąd masz te rzeczy? 
- Kupiłam. 
  Nic nie ujdzie jej uwagi? Nie moja wina, że rzeczy Raven są albo niebieskie albo czarne. Mama postawiła przede mną talerz frytek i szklankę coli. 
- Dzięki - wymamrotałam. 
- Melanie.. - zaczęła. 
  Coś się stało. Kiedy jest między nami dobrze mówi do mnie "Melcia" luba "Mela". Nigdy w pełnej wersji. 
- Dzwoniła twoja wychowawczyni. Masz bardzo dużo nieusprawiedliwionych godzin. 
  Zadrżała mi ręką w której trzymałam widelec. 
- Nie mam pojęcia co się ostatnio z tobą dzieje. Jeżeli masz jakieś problemy, wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć? 
- Tak, mamo - wymamrotałam. 
  Skończyłam kolację przyglądając się jak mama sprząta kuchnię. Nie mam pojęcia jak jej to wyjaśnić. Przecież nie powiem jej prawdy. Podziękowałam i ruszyłam do swojego pokoju. 
 Przebrałam się w piżamy. Złożyłam rzeczy Raven i włożyłam je do komody. Oddam przy okazji. Chciałam się położyć ale na kołdrze leżała jakaś koperta. 
 Pisało na niej "Melanie Smith". Nic poza tym. Otworzyłam. 

 Powiedzmy, że wybaczam ci to co się stało. To nie twoja wina. Rozumiem, Tytani wpadli pokrzyżować nasze plany. Ale wszystko jeszcze przed nami, prawda? 
  To, że broniłaś Robina tłumaczę sobie twoją słabością do płci przeciwnej. Ale pamiętaj nie możesz tego więcej zrobić choćby nie wiem jak bardzo ci się podobał. 
  Daj mi trochę czasu, żeby dojść do siebie. 
 Przy okazji, planuję dla ciebie małą niespodziankę. 
 Do zobaczenia.
 Slade 
  



***


 Nie potrafiłam się skupić na słowach nauczycielki. Znowu. Nie mam pojęcia czego dotyczy lekcja. Siedząca obok mnie Julia notowała uważne. Pewnie bierzemy coś ważnego. 
  Czym ja się przejmuję? Po tym jak przeczytałam list miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Wcale nie boję się o siebie. Boję się, że przeze mnie stanie się coś mojej rodzinie. Muszę ich chronić,  Slade nie może ich tknąć. Nie wybaczyłabym sobie tego. 
 Zadzwonił dzwonek. Wstałam, wzięłam plecak i już miałam iść kiedy usłyszałam za sobą cichy, smutny głos:
- Mela, co się ostatnio z tobą dzieje?  
  Westchnęłam.  Nie mogłam powiedzieć jej prawdy, bo wtedy i ona byłaby narażona na niebezpieczeństwo. 
- Nie, nic po prostu ja ostatnio.. 
  Ścisnęło mnie coś w gardle. Odchrząknęłam. 
- Może pójdziemy do mnie? Pouczymy się razem? 
  Kiwnęłam głową. Środowe lekcje minęły dosyć szybko. Może dlatego, że wcale nie zwracałam uwagi na to o czym mówimy. 
  Julia otwierała właśnie drzwi swojego mieszkania. Weszłyśmy do przedpokoju i kot wyszedł nam na powitanie. Pogłaskałam go a on zamruczał przyjaźnie. 
- Odchudzasz się? - spytała mnie przyjaciółka.
- Nie no co ty - odparłam przyglądając się zwierzakowi. Zaczął lizać łapkę. 
- Strasznie zmizerniałaś. I zbladłaś. 
- Wydaje ci się - mruknęłam. 


***

 To było cudowne popołudnie. Wreszcie zapomniałam chociaż na chwilę o tym wszystkim. I wreszcie się czegoś nauczyłam. 
  Siedziałyśmy u Julii w pokoju wśród zeszytów, książek i piórników kiedy jej mama zawołała nas na obiad. Później obejrzałyśmy nasz ulubiony serial i zwyzywałyśmy taką jedną co zaręczyła się z naszym ulubionym aktorem. 
- No nie... - załamała się Julia. 
  Doznałam szoku kiedy na zegarku było dobrze po 21. Pożegnałyśmy się pospiesznie i ruszyłam do domu. 
  Mijałam właśnie grupkę rozchichotanych dziewczyn. Jedna z nich spojrzała na mnie, coś powiedziała i zaśmiały się jeszcze głośniej. Miotając przekleństwa ruszyłam w kierunku przystanku. Dobrze, że uprzedziłam mamę, że wrócę późno. Pewnie i tak będzie zła. 
 Dostrzegłam autobus. Zaczęłam biec.
- Niech się pan zatrzyma, proszę!!! - machnęłam ręką. Odjechał. 
  To świetnie. Cudownie. Czeka mnie spacer. Bardzo długi. 
  Po dwudziestu minutach marszu przystanęłam zmęczona. Chwilka odpoczynku mi nie zaszkodzi. 
 Stałam właśnie pod jakimś pubem. Młodzież bawiła się dosyć głośno, jakieś dziewczyny przed wejściem piły piwo. Mimo późnej pory i chłodnego wiatru miały bardzo krótkie spódniczki. Jedna miała na ustach bardzo dużo czerwonej szminki. 
  Postanowiłam iść dalej kiedy z lokalu wyszli dwaj mężczyźni. Poczułam, że robi mi się słabo. Rudy jak marchewka roześmiany chłopak a obok niego czarnowłosy z piwem w ręku. 
- O patrz, nasza koleżanka! 
  Przyspieszyłam licząc na to, że nie będzie im się chciało za mną iść. Poczułam, że ktoś ciągnie mnie za kaptur. Odwróciłam się. 
- Gdzie ci tak śpieszno, blondyneczko?  
  Czarnowłosy dopił do końca piwo i wyrzucił na drogę puszkę. Zauważyłam, że jest bardzo umięśniony. Jego kompan pociągnął mnie znowu za bluzę. Obydwoje wyżsi ode mnie. 
- Idę do domu - mruknęłam. 
  Zaśmiali się jakbym powiedziała coś zabawnego. Poczułam smród alkoholu. Rudy wyciągnął scyzoryk i zaczął się nim bawić. 
- A nie miałabyś ochoty na zabawę?  
  Próbowałam odejść, ale czarny złapał mnie za ramię. Serce biło mi jak oszalałe. Ściemniało się, w okół nie było nikogo. Z pubu dochodziła głośna muzyka która zagłuszy mój krzyk.  
- Nie. Przepraszam, śpieszę się. 
  Rudy zaczął bawić się suwakiem mojej bluzy. Tego już było za wiele! 
- Zabieraj tą łapę, debilu jeden! - krzyknęłam. 
  Zarechotali. 
- Nie słyszałeś? Głuchy jesteś? 
  Uderzyłam rudego w policzek. Przestał się śmiać. 
- Zaraz jak ja cię walnę to zobaczysz.. 
  Chłopak nie dokończył swojej groźby bo z piskiem opon zahamował obok nas piękny, czarny samochód. 
  Slade! Co on tutaj robi? 
  Odepchnął rudego ode mnie i uderzył go w twarz. Usłyszałam jak coś chrupnęło, z nosa pociekła mu krew. Czarnowłosy próbował zareagować ale zaraz leżał na chodniku z podbitym okiem. 
  Slade kopał rudego i wyzywał. Strasznie przeklinał. 
- Już! Wystarczy! - krzyknęłam. Nie reagował. 
  Podbiegłam do niego i zaczęłam go ciągnąć za ramię. Przestał. 
  Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku samochodu. Zerknęłam przez ramię. Mężczyźni zaczęli się podnosić. 
  Slade nie ruszył od razu. Schował twarz w dłoniach i powiedział wściekły:
- Gdybyś mnie nie powstrzymała zabiłbym ich. 
 Zadrżałam przerażona. Ruszyliśmy. 
- Ja.. muszę do domu! - krzyknęłam. 
- Jedziesz ze mną - mruknął obojętnie. 
  Moje serce znowu gwałtownie przyspieszyło. Zacisnęłam dłonie w pięści. 
- Jadę do domu - zadrżał mi głos. 
- Słuchaj, nie masz nic do gadania! Może byś z łaski swojej była cicho! 
  Otworzyłam szeroko oczy. Dopiero co uratował mnie a teraz tak mnie traktuje. Nie poddam się. 
  Złapałam go za przedramię i zaczęłam ciągnąć. Wiem to żałosne i tak mi się nie uda a nawet jeśli by się udało to nic bym nie zyskała. Chyba, że spowodowałabym wypadek. 
  Odepchnął moją rękę z łatwością. Zabolało. 
- MAM CIĘ DOSYĆ ROZUMIESZ! - krzyknęłam ze łzami w oczach. 
 Nawet nie drgnął. Jechaliśmy  szybko mimo to otworzyłam drzwiczki. Zahamował gwałtownie aż szarpnęło mną do przodu. 
- Zgłupiałaś?! 
 Wysiadłam. Po chwili stanął tuż przede mną. 
- Wracaj do tego samochodu!!!  
  Uderzyłam go w twarz. Wściekł się.
- Pożałujesz tego, niewdzięcznico.. 
  Chwycił mnie za ramię i uniósł rękę żeby mnie spoliczkować. 
- Jeżeli to zrobisz, przysięgam nigdy w życiu się do ciebie nie odezwę. 
  Zawahał się. Nadal mocno mnie trzymał i szepnął:
- Ty i tak nie masz wyboru. 
  Puścił mnie. Pobiegłam w kierunku domu. Byłam naprawdę blisko. Bałam się odwrócić. 

5 komentarzy:

  1. Najpierw "miły" list, potem agresja i wybuch złości... Slade cierpi na huśtawki nastrojów? xD Moja mama na przykład zrobiła by mega awanturę, w sprawie wagarów, a tu proszę... Też chcę taką mamę! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! Muszę się nauczyć pisać tak szybko jak ty! xD
    Slade... i te jego "humory"... Wow!
    Pisz pisz! Jam ciekawa co dalej XD
    Pozdrawiam
    Em

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedługo chyba zacznę Ci składać hołd i pokłony za te cuda jakie tu wypisujesz, no! XDD Gdzie ja byłam jak rozdawano talenty? ._. Mogę nawet dostać 10 jedynek z matmy, przyjdę do domu, wejdę na twojego bloga, czytam rozdział a mój humor poprawia się o 360 stopni i czuję się tak jakbym wygrała totka. XD Ta końcówka- Jezu wciąż mam dreszcze! No ale Mel w końcu się przeciwstawiła! Ten Slade naprawdę mi działa na nerwy, niech Ci Tytani spalą go na stosie i już. XDD Co racja to racja- też pewnie dostałabym ochrzan od mamy za wagary, ale cieszę się, że Mel tego uniknęła XD Krótko mówiąc: Z zapartym tchem czekam na nexta, więc spiesz się z pisaniem, bo nie wiem jak długo wytrzymam bez oddychania. XDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry, wparowałam tu jakoś przez blog Scary i muszę powiedzieć, że na razie jestem mile zaskoczona.
    Widzę może nieco błędów, ale kto ich nie robi.
    Przede wszystkim mało opisów. Skupiłabym się na epitetach i charakterach postaci. Jak je widać z perspektywy Mel, jak się ,,stylizują"? Opisać może nieco dokładniej ich osobowość. I miejsca, o których też guzik wiadomo. I tytani. Jedyną osobą o której coś można się dowiedzieć, jeśli jest się nowym w temacie, jest Krucza.
    I ograniczyłabym na twoim miejscu mowę potoczną. Debilu JEDEN, wracaj do TEGO samochodu. Całkowicie niepotrzebne i psuje efekt.
    Oraz interpunkcja. Mówiłam, wszyscy robią błędy, ale przecież chodzi o to, na co trzeba zwracać uwagę :).
    Dobra, dalej:
    Rozumiem, że masz zamian zrobić z bohaterki i Robina parę, a przynajmniej ,,mają się ku sobie", ale ponieważ jestem mocno uzależniona od Kori, mam pewne przyczepki na jej temat.
    MAŁO. Nie wiadomo, czy jest dziewczyną Graysona, czy coś iskrzy między nimi, bo chorobliwie zazdrosna Starfire O NIC, to trochę nieporadna wersja. Nieco brak manewrów przy tak idących zamiarach.
    I dochodzimy do Deadstroke'a. Wilson zwykle w wersji Teen Titans słynie z opanowania, psychicznej równowagi i... jeszcze raz opanowania. Impulsywna wersja daje mniej wyrafinowaną odsłonę przestępców Jump City. Oczywiście, alternatywna wersja nie musi się trzymać ideału. Oh, ale jednak to tak bardzo gryzie mi się z jego postacią! (Kiedy widziało się jak 4 Robin wydłubuje mu oko wykałaczką godną tylko al Ghula, to robi lekką różnicę xD).
    No cóż, czekam na dalszy rozwój wydarzeń, do zobaczenia :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ^^
      Opisywanie osobowości nastąpi wraz z następnymi rozdziałami ponieważ dla Melanie Młodzi Tytani są póki co nieznajomymi i zaczyna och poznawać.
      Lubię stosować w moich opowiadaniach mowę potoczną ponieważ mam wtedy wrażenie, że to co piszę jest.. rzeczywiste? Że bohaterowie to ludzie tacy jak ja? Nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć, ale oczywiście masz rację, że może to psuć rozdział w sensie stylistyki ponieważ nie są to sformułowania literackie.
      Interpunkcja być może jest moją słabszą stroną, ale rozdziały piszę "pod wpływem" weny i często bardzo szybko. Wiem, to błąd staram się to zmienić.
      Póki co nie planuję zrobić z Mel i Robina pary. Gwiazdka jest zazdrosna bo jest zakochana w Graysonie. Nie jest zazdrosna o nic (koszulka, rozmowy itd). Poza tym Melanie imponuje wygląd lidera i widać to po niej. I to właśnie denerwuje Kori.
      Slade jest opanowany to prawda. Ale przy Melanie trochę się zmienia, nie chce dopuścić do tego aby jej moc "znalazła" się u Młodych Tytanów.
      Dziękuję ci bardzo za twoje uwagi, krytykę. Cenię sobie przede wszystkim szczerość. Żywię głęboką nadzieję, że przekonasz się to mojego bloga :).
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń