Wpatrywałem się tępo we wschodzące słońce. Pamiętam ja ona była przy mnie i robiliśmy to razem. Lubiłem patrzeć jak złote promienie odbijają się w jej orzechowych oczach a usta rozpływają w łagodnym uśmiechu. Śmiesznie marszczyła nos kiedy się nad czymś zastanawiała, miała trochę piegów. Jasne włosy były zawsze idealnie proste, choćby nie wiem jak starała się je rozczochrać. Nie była chuda, wyglądała bardzo kobieco. Muszę przyznać, że jej długie nogi robiły wrażenie.
Była niezłą laską to fakt. Ale to nie powód żebym cały czas o niej myślał. W końcu swoim życiu zaliczyłem już niejedną panienkę. Żadna jednak nie pozostała w mojej pamięci tak długo jak ona. Czy dlatego, że ta dziewczyna poznała mnie naprawdę? Mimo, że znaliśmy się tak krótko, wie o mnie więcej niż ktokolwiek inny. Była taka wrażliwa, delikatna a jednocześnie odważna i zdeterminowana. Nigdy nie pomyślałbym, że jakakolwiek kobieta może łączyć jednocześnie te cechy. Ale aniołem z nieba też nie jest. Często przeklinała, łatwo wpadała w gniew i zdarzało się jej panikować bez powodu. Na dodatek była strasznie lekkomyślna.
Kłamczucha i oszustka. Oto kim jest Melanie Smith. Od początku knuła, udawała pokrzywdzoną aby wyłudzić ode mnie cenne informacje. A ja głupi dałem się podejść jak dziecko. Od początku leciała na tego cymbała, Graysona. "Och, Robin! Nic ci nie jest?". Bohaterka się znalazła. Slade dał jej wszystko czego można tylko zapragnąć, mogła mieć władzę i pieniądze. Ba, jeśli by chciała podporządkowałaby sobie każdego! Ale nie, ona wolała zaszyć się w tej przeklętej wieży i robić wiadomo co ze swoim koleżką.
Przeniosłem wzrok na zalaną porannym słońcem kuchnię. Wydawała się być jakaś dziwnie pusta i czysta. Melanie najbardziej lubiła jeść tosty, pamiętam jak opowiadała, że spaliła toster. No cóż, spostrzegawczością to ona nigdy nie grzeszyła. Gdyby było inaczej nie musiałbym jej ciągle ratować.
Ty idioto, zrugałem się. Gdybyś nie chciał tobyś jej nie ratował! Mogłeś przy pierwszej lepszej okazji wpakować jej kulkę w łeb i byłoby po sprawie. Nie przeżywałbyś teraz takiego cyrku rodem tandetnego romansu dla głupich bab. Marnujesz poranek na rozmyślaniu o tej podłej intrygantce, a masz tyle do zrobienia..
- James? - usłyszałem od frontowych drzwi.
- Tak?
Czerwony X oparł się niedbale o framugę drzwi. Nie miał maski, uśmiechał się drwiąco. Dobra, ten uśmiech może oznaczać tylko jedno. Wdepnąłem w niezłe gówno.
- Twoja laska uciekła z moim bratem a ty ratujesz jej życie, jesteś niesamowity - wyszczerzył się.
Miałem ochotę podejść i zmasakrować tę jego perfekcyjną buźkę ale się powstrzymałem. Nie chcę drażnić Slade'a.
- Wcale jej nie ratowałem - burknąłem.
Jason pokiwał głową z miną znawcy.
- Tak, tak. Dlatego błagałeś Slade'a żeby w zamian za zabicie tego blaszaka ocalił twoją ukochaną?
***
Melanie:
- Och, nie ktoś wyjadł cały dżem - jęknął Bestia przeglądając zawartość lodówki.
Wstaliśmy o świcie chcąc cały dzień poświęcić na poszukiwania Cyborga. Na początek planowaliśmy dokładnie przeszukać miejsce naszej ostatniej walki. To wtedy James w jakiś niepojęty sposób sprawił, że nasz przyjaciel zniknął. James. Ciekawe co teraz robi? Czy myśli o mnie tak często jak ja o nim? Idiotka. Oczywiście, że nie. Przecież uważa cię za plugawą zdrajczynię. Z drugiej strony uratował mi życie i to nie raz. Chciałabym znowu móc z nim porozmawiać, usłyszeć jak śmieje się z moich chorych pomysłów..
- Melanie, pytam się setny raz czy jesz tosta?
Bestia nakładał na biały talerz pieczywo.
- Ach, co.. hm.. nie - wyjąkałam myślami będąc daleko od śniadania i braku dżemu.
Zacisnęłam mocniej palce w okół kubka z gorącą kawą. Czeka nas ciężki dzień. Nie mamy pojęcia co się dzieje z Cyborgiem. Najbardziej przerażała mnie możliwość, że on.. nie żyje. Nie potrafiłam dopuścić do siebie tych myśli, wyobrażałam sobie, że śpi w jakiejś magicznej komnacie. Wystarczy ją tylko odnaleźć, a wszystko dobrze się skończy.
- Gdzie jest moja herbata? - mruczała Raven przeszukując szafki.
- Gwiazdka zawsze robiła zakupy - zauważył Bestia jedzący tosty bez nadzienia.
Westchnęłam ciężko. Dzisiaj wieczorem wybieram się do sklepu. Wszystko moja wina. Gdybym się nie pojawiła w życiu Tytanów, z pewnością byli by teraz w komplecie a Bestia jadłby tosty z dżemem. Mimo dławiącego smutku uśmiechnęłam się blado. Gdyby jakimś cudem można byłoby czytać w myślach, ludzie umieściliby mnie w psychiatryku. Właściwie, chyba już chcą to zrobić.
- Posłuchajcie - powiedziała ponuro Raven zapinając niebieski płaszcz - nie ma sensu tego odkładać. Może znajdziemy jakieś ślady.
Bestia odsunął od siebie talerz ze śniadaniem.
- Nikt nie je teraz tyle mięsa w tym domu..
Skwitowałam tę uwagę nerwowym chichotem. Czułam, że wydarzy się dzisiaj coś niedobrego.
***
Jesień zachwycała w całej swojej okazałości. Zrobiło się chłodniej ale nie tyle żeby trzeba było nosić grube swetry, kurtki i czapki. Liście pożółkły, wszystko zdawało się zwalniać tempo. Nawet słońce świeciło słabszym kolorem nadając budynkom ponurą, metaliczną barwę.
Robin został w wieży tłumacząc, że ma do załatwienia ważną sprawę. Bestia usłyszawszy tę nowinę zdenerwował się i nie omieszkał potraktować lidera wiązanką soczystych przekleństw kiedy ten nie słyszał. Raven z chłodną obojętnością zignorowała nas i rozglądała się po bocznych uliczkach wypytując przechodniów czy nie spotkali przypadkiem kogoś podejrzanego. Razem z Bestią postanowiliśmy "powęszyć" w miejscu w którym ostatnio widzieliśmy Cyborga. Mój kompan dosłownie węszył jako, że przybrał postać wielkiego, zielonego psa.
Dzielnica, którą zdemolowałam wróciła do swojego poprzedniego stanu. Zwyczajne budynki, kosze na śmieci, szary chodnik i spieszący się przechodnie. Nic co mogłoby wzbudzić nasze podejrzenia. Oparłam się o zimną ścianę najbliżej kamienicy starając się wyobrazić sobie co też James mógł zrobić Cyborgowi.
Bestia zaszczekał głośno. Zdziwiona poszłam w kierunku wielkiego kontenera na śmieci. Niemiłosiernie śmierdziało więc odruchowo zatkałam nos rękawem bluzy.
- O co chodzi? - spytałam.
Zniecierpliwiony pies oparł się przednimi łapami o zielony kontener i zaskomlał głośno.
- Jeśli jakiś kot jest w środku to przysięgam ci, że.. - przełamując wstręt otworzyłam pokrywę śmietnika.
To co zobaczyłam w środku sprawiło, że zamarłam przerażona. Bestia stanął obok mnie w ludzkiej postaci a jego twarz wyrażała mieszanka szoku i strachu.
- O ja cię.. - jęknął.
Wśród sterty odpadków i śmieci leżał nasz przyjaciel. Jego ludzka strona wydawała się być pogrążona w głębokim, spokojnym śnie natomiast robot był wyłączony. Leżał tutaj cały czas!
Bestia wyjął z kieszeni dżinsów swój lokalizator:
- Rav, przyleć tutaj szybko..
Po kilku minutach pojawiła się zdenerwowana Raven. Kaptur kładł głębokie cienie na jej bladych policzkach dzięki czemu nie dostrzegłam na jej twarzy żadnych emocji. Wystarczyło jedno jej zaklęcie żeby Cyborg znalazł się na ziemi, tuż przed nami.
- Hmm.. i co teraz? - spytał zrozpaczony Bestia.
Raven podeszła do nieprzytomnego chłopaka i obróciła go na plecy.
- Stój! Ty umiesz go włączyć?! - pisnęłam.
Dziewczyna burknęła coś w stylu "gdybym nie umiała to bym nie ruszała". Otworzyła białą klapkę na plecach i nacisnęła mały przycisk. Wstała i cofnęła się wstrzymując oddech.
Kilka minut staliśmy w absolutnej ciszy słuchając cichego szumu przejeżdżających nieopodal samochodów i ludzkich kroków. Przygryzłam dolną wargę w nadziei, że to ukoi moje nerwy.
Cyborg wstał. Na chwilę oniemieliśmy z wrażenia, Bestia ruszył ku niemu z wyciągniętymi ramionami:
- Koleś, wreszcie do nas wróciłeś!
Cyborg był wściekły. Uderzył Bestię prosto w twarz.
- CO TY ROBISZ! - wrzasnęłam widząc jak niższy chłopak upada na ziemię a z jego nosa tryska strumień krwi.
Cyborg przeniósł wzrok na mnie. Wycelował w moją stronę ze swojej broni. Niebieski strumień światła zabiłby mnie gdyby nie czarna poświata, którą wyczarowała Raven. Zrozpaczona dziewczyna przemówiła kojącym głosem:
- Cyborg, Cyborg.. To my, twoi przyjaciele. Nie poznajesz nas?
Rozjuszony chłopak zaczął krzyczeć:
- Zamknij się, parszywa hybrydo! Obleśny mieszaniec!
Wiedziałam, że musimy uciekać jeżeli chcemy żeby nic nam się nie stało. Bestia podniósł się ale nie chciał atakować przyjaciela. Nie mieliśmy wyjścia.
- W NOGI! - krzyknęłam i wybiegłam z zaułka.
***
James:
- Wyśmienicie, włączymy to sobie jeszcze raz - zachichotał Jason naciskając po raz setny przysik "replay".
Na dużym ekranie pojawiły się zszokowane twarze Melanie, małej czarownicy i tego zielonego. Ich najlepszy przyjaciel spuszcza im łomot a oni stoją i się gapią. Okej, za pierwszym razem zabawnie było na to patrzeć ale ileż można? Na koniec moja odważna laska rozkazuje odwrót a wściekły robot drze się w niebogłosy.
- James, muszę ci przyznać, ze ty to masz łeb na karku - pochwalił mnie Jason sięgając po kolejnego chipsa. Wyżarł już pół paczki i wychlał moje piwo.
- Mhm. W przeciwieństwie do ciebie - mruknąłem wyrywając mu z rąk paczkę chipsów.
Chłopak wzruszył ramionami i rozisadł się wygodnie na fotelu. Był w znakomitym humorze. Szoda, mała awantura by nam nie zaszkodziła.
- To co kiedy zabijemy blaszaka?
Wpakowałem sobie to ust słone krążki i wzruszyłem ramionami. Czy to ważne? Teraz czy później, najważniejsze, że Tytani wiedzą w jakim jest stanie.
- Jinx nie będzie zadowolona kiedy się dowie..
Zdziwiony uniosłem pytająco brew. Jason już otowrzył usta ale do salonu wpadła różowowłosa dziewczyna. Jej włosy były rozczochrane, ubranie miała zmięte i ogólnie wyglądała jakby całą noc była na nogach ale mimo to na jej twarzy goscił promnienny uśmiech. Jeśli Jinx się z czegoś cieszy na pewno nie jest to nic dobrego.
- Och, słyszałam! James słyszałam co zrobiłeś z Cyborgiem!
Jason posłał mi spojrzenie stylu "a nie mówiem" a ja skupiłem się na meczu. W tej chwili nie myślałem ani o Cyborgu ani o Jinx. Nawet ja mogę sobie czasem zrobić wolne, no nie?
-----------------------------------
Przepraszam za wszystko.. czasem myślę, że jestem fatalną bloggerką..
Mam mnóstwo nauki, z niczym się nie wyrabiam, pod koniec grudnia występ w sztuce (należę do grupy teatralnej), ostatnio mam też małe problemy zdrowotne i opuszczam zajęcia z powodu wizyt u lekarza..
Kurczę, czy w też tak macie, że staracie się być mili, dobrzy a ludzie i tak was olewają? Zarówno w szkole jak i w domu. I te ciągłe pytania "dlaczego nie masz żadnych znajomych..?".
Wybaczcie, nie powinnam tu wylewać swoich żali, to idiotyczne, wiem.
No nic, mam nadzieję, że chociaż rozdział się Wam spodobał :(.
Wiedziałam! Wiedziałam, że nikt cię nie porwał! ^^
OdpowiedzUsuńAaaaa! Cyborg! Cyborg! Co oni mu zrobili z mózgiem? Aww, ciekawa jestem co jeszcze wymyślisz *w*
Wybacz brak megq super rozbudowego komentarza ale mój mózg to już nie to samo co kiedyś. A oto powód który dręczy nas wszystkich: nauka... No coment, please.
Mam straszne zaległości, ale cieszę się że w końcu udało ci się coś wstawić :)
A co do rozdziału: awesome! Nic tylko czekać na następny :D
Napisałabym coś, ale sama się lenię zamiast pisać, więc to raczej nie najlepszy pomysł... :D
UsuńBosko czekam na następny.
OdpowiedzUsuńBosko czekam na następny.
OdpowiedzUsuńJej! A więc ty żyjesz!
OdpowiedzUsuńTa... rozumiem cię trochę. Nauka daje popalić. I choć jestem w gimnazjum to mamy takich nienormalnych nauczycieli, że czasami po kilka spr.
Dziennie robią, i to działowych. Ale nie rozmawiajmy tu o mnie. Mnie też ludzie mnie olewają, mam tylko kilka dobrych koleżanek w klasie.
np. Ja się o coś pytam, a nikt nie chce mi odpowiedzieć. Jakie to wkurzające. No, ale jak ty to powiedziałaś nie gadajmy o mnie:D O rozdziale nie ma co mówić, bo był swietny.
Oczywiście zapraszam na swojego bloga julia10blog.blog.pl
Wow wow wow
OdpowiedzUsuńTrochę mnie u cb nie było, ale nadrobiłam. Ciekawe czy uda im się doprowadzić Cybusia do poprzedniej formy. No nic czekam na nexta.
Ticci
Ps. Czy Cyborg i Jinx ten tego, czy mam chore domysły?
Natchnęłaś mnie kochana Elizabeth!
UsuńU mnie next
Ticci