Westchnęłam i rozdarłam kopertę. Arkusik śnieżnobiałego papieru upadł na elegancki stół. Rozejrzałam się po kuchni jakby ktoś miał przeczytać moją wiadomość.
Dyrekcja szkoły średniej numer sześć w Jump City uprzejmie informuje panią Melanie Alison Smith, że notoryczne opuszczanie zajęć może skutkować wydaleniem ze szkoły. Uprzejmie prosimy o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji.
Super. Ostatnia klasa szkoły średniej, egzaminy za pasem a ja się nawet nie raczyłam pojawić się na jednej lekcji. Wszystko przez to, że tyle się ostatnio dzieje.. Jakim cudem mogłabym skupić się na nauce? Ale muszę to zmienić, jeżeli nie wezmę się w garść to nie skończę szkoły średniej.. A tak chciałam iść na studia.
- Co to jest?
- Yyy.. no ten.. - jęknęłam próbując nieudolnie zasłonić dokumenty dłońmi.
Robin delikatnie odepchnął moje dłonie i pochylił się ze zmarszczonym czołem aby odczytać treść. Poczułam zapach jego męskich perfum i czułam, że robię się czerwona. Wariatko, myśl o szkole.
- Wracasz do szkoły - mruknął oddając mi kartkę.
Odwrócił się w stronę lodówki.
- Ale ja chcę wam pomóc odzyskać Cyborga! - sprzeciwiłam się.
Robin otworzył napój energetyczny z kwaśną miną.
- Nic nie zrobimy - stwierdził ponuro.
- Jak to? Zamierzasz się poddać?
Otworzyły się drzwi w których stanęła wściekła Raven.
- Nikt się nie będzie poddawał. Ale musimy poprosić o pomoc pewnego debila.
***
Robin postawił sobie za punkt honoru pilnowanie mnie. Co rano sprawdzał czy wyszłam do szkoły a po lekcjach przyjeżdżał po mnie wypasionym autem Cyborga. Prosiłam go żeby tego nie robił, bo wzbudza w ten sposób mieszane uczucia wśród moich szkolnych znajomych ale mnie nie posłuchał. Podczas pewnej przerwy usłyszałam jak Angela Johnson opowiada swoim przyjaciółkom, że "ten typ, który wozi mnie do budy" to nie kto inny tylko mój sponsor. Zezłościłam się jak nie wiem, miałam ochotę jej przywalić ale zapanowałam nad emocjami. Nauczyciele i tak się na mnie wściekają za to, że nie chodziłam cały wrzesień na lekcje. Teraz kułam do późna aby nadrobić wszystkie zaległości, przepisywałam notatki i pozaliczałam większość testów. Kupiłam nawet dodatkowe książki, które przygotowywały do egzaminów. Chociaż nie wiedziałam jeszcze co będę studiować, wiem, że będę zdawać rozszerzony język angielski, historię, wiedzę o społeczeństwie i język hiszpański. Matematykę i biologię piszę w zakresie podstawowym. Przez obowiązki miałam bardzo mało czasu dla Bestii, który bardzo źle to znosił. Brak Cyborga źle na niego wypłynął a teraz kiedy ja nie spędzałam z nim czasu zrobił się bardzo drażliwy i wybuchowy. Źle znosił samotność.
Tego wieczoru po odrobieniu sterty zadań z matematyki, napisaniu wypracowania na angielski i pouczeniu się gramatyki na hiszpański miałam wreszcie czas żeby coś zjeść. Jednak kiedy zmierzałam do kuchni aby przygotować sobie mocno spóźnioną kolację Raven pojawiła się tuż przede mną.
- Jesteś nam potrzebna.
Wsiadłam więc razem z Robinem na czerwony motocykl i mimo bardzo późnej pory pędziliśmy po ruchliwych ulicach w centrum miasta. Nie mam pojęcia co takiego ważnego się wydarzyło, że lider zezwolił mi odejść na chwilę od podręczników. Twierdził, że to powinno być teraz dla mnie priorytetem ponieważ narobiłam sobie zaległości.
Objęłam go z całej siły w pasie i oparłam policzek o jego plecy. Nie znoszę jeździć tak szybko, boję się, że uderzymy w samochód albo drzewo.
Zaparkowaliśmy pod starą kamienicą niedaleko centrum miasta. Po co tu przyjechaliśmy? Spojrzałam na Raven, która ukryła się za swoim kapturem. Bestia otworzył drzwi i weszliśmy do śmierdzącej klatki schodowej. Było bardzo ciemno, odruchowo złapałam stojącą obok mnie osobę za rękę. Pech chciał, że był to oczywiście Robin.
Raven pchnęła drzwi, którym nie byłam się w stanie przyjrzeć z powodu egipskich ciemności.
W mieszkaniu było bardzo brudno. Wszędzie walały się kable, baterie, jakieś maszyny. Nie dostrzegłam mebli czy normalnych sprzętów gospodarstwa domowego. Mdłe światło starej żarówki rzucało cienie na zakurzoną podłogę i obtarte ściany. Usłyszałam cichy szum pracującego komputera. Zmarszczyłam czoło zastanawiając się po co tu przyjechaliśmy.
- Eee.. jest tu ktoś? - spytał Bestia.
Trzasnęły brązowe drzwi i naszym oczom ukazał się niski chłopiec w zielonym stroju z dużym plecakiem. Miał pucułowatą buzię i sprawiał wrażenie złośliwego, rozpieszczonego dziecka. Zobaczywszy nas uśmiechnął się drwiąco.
- O kogo moje piękne oczy widzą? Te cymbały Młode Tytany! - pisnął chłopiec.
Zerknęłam na Robina, który westchnął ciężko.
- Wątpię, żeby to się udało - oznajmił mierząc wzrokiem dzieciaka.
Bestia wściekły podszedł do niego i pchnął go z całej siły. Zaskoczony chłopak, zatoczył się na szarawą ścianę.
- Bestio! Nie bij tego chłopczyka! - krzyknęłam łapiąc go za ramię.
- Gizmo to nie jakiś tam dzieciak, Mel - wyjaśnił zniecierpliwiony i machnął ręką.
Gizmo zmrużył oczy przyglądając mi się.
- Kim ona jest? Nie przypominam jej sobie.
Raven bezszelestnie przybliżyła się do mojego prawego boku i z przerażającym uśmiechem spojrzała na Gizma z góry.
- Ale mnie chyba pamiętasz, co? - wychrypiała a jej oczy błysnęły czerwienią.
Chłopak pobladł przerażony. Ja również odsunęłam się odruchowo. W takich sytuacjach zwyczajnie bałam się Raven.
- T-tak - wyjąkał w końcu.
- Gizmo, potrzebujemy twojej pomocy - oznajmił Robin spokojnym głosem.
- I co myślisz, że będę odwalał za was jakąś robotę za frajer, tak?
Robin otworzył usta, żeby odpowiedzieć ale Raven wyciągnęła szponiastą rękę w kierunku Gizma i ucapiła go za koszulkę. Podniosła go do góry i powiedziała cicho:
- Posłuchaj, ty kupo gówna. Albo zrobisz co ci karzemy albo będziesz miał ze mną do czynienia. A pamiętasz chyba co ja potrafię, nie? Sztuczki twojej starej koleżaneczki Jinx to tandeta w porównaniu z moimi zaklęciami.
- Dobra, dobra tylko mnie puść, wiedźmo - warknął.
- Ty..
- Daj mu spokój. Pogadamy na spokojnie.
***
Okazało się, że mały Gizmo jest prawie tak dobry w technologii jak nasz Cyborg. Potrafi konstruować maszyny, komputery jak również skutecznie je naprawiać. Zgodził się przyjrzeć się systemowi naszego przyjaciela ale pod pewnymi warunkami. To my mamy złapać Cyborga i unieruchomić go na czas trwania przeglądu. W zamian za pomoc Gizmo zażądał znacznej sumy pieniędzy. Chcąc nie chcąc, Robin musiał przystać na tę propozycję.
Wyszliśmy przed starą kamienicę a Bestia przeciągnął się i ziewnął donośnie.
- Mam ochotę na pizzę a wy?
Robin podał mi skórzaną kurtkę i sam ubrał swoją.
- Jest pierwsza w nocy - mruknęła Raven.
- No to chodźmy na coś do picia.
Dziewczyna westchnęła. Bestia wskazał na znajdującą się nieopodal knajpę.
- Proooszę - jęczał.
- No dobra - powiedziałam.
Ruszyliśmy w kierunku starego pubu oświetlonego przez najbliższą latarnię. Bestia zachwalał jego ulubione cappucino, Raven zachowywała się tak jak zawsze a Robin rozglądał się uważnie.
Pchnęłam łuszczące się drzwi i weszliśmy do dużego lokalu. Pełno tu było drewnianych stolików z kartami menu, ściany były czerwone, żaluzje już zasłonięte. W kącie siedział starszy mężczyzna raczący się piwem. Spojrzał na mnie zdziwiony jakby zastanawiał się co ja tu robię. Uniosłam ironicznie brwi powstrzymując się od komentarzy.
Usiedliśmy blisko drzwi. Bestia zamachał do pulchnej kelnerki, która natychmiast do nas podeszła.
- W czym można służyć? - spytała szczerząc zęby.
Nie uszło mojej uwagi, że ciemnowłosa kelnerka zatrzymuje wzrok na Robinie. Nic dziwnego w końcu, każda kobieta tak robi. Stłumiłam ziewnięcie. Wstałam dzisiaj o świcie, byłam w szkole a po południu się uczyłam nic dziwnego, że jestem wyczerpana.
- Cztery cappucino - oznajmił Bestia puszczając do niej oczko.
Pulchna dziewczyna odeszła do baru stukając obcasami. Raven z obojętną miną przeglądała menu od czasu do czasu komentując proponowane potrawy.
- Hej, Robin, dlaczego zmuszasz Melanie do nauki, co? - zapytał rozbawionym tonem.
Robin, który siedział tuż obok mnie wzruszył ramionami.
- Nie chcę żeby przez nas marnowała sobie życie.
Bestia objął siedzącą obok Raven naciągając jej kaptur na głowę. Zaśmiał się a ona warknęła rozwścieczona. Nie rozumiem jakim cudem oni ze sobą wytrzymują.
- No to co bierzesz teraz na historii, Mela? - spytał Robin.
Zachichotałam widząc minę siedzącej na przeciw mnie Raven i odpowiedziałam:
- Pierwszą wojnę światową. A na angielskim omawialiśmy ostatnio "Folwark zwierzęcy", na hiszpański uczę się słownictwa związanego z pracą. Wiesz, nic specjalnego - uśmiechnęłam się słabo.
Bestia, który dał sobie spokój z dręczeniem Raven uśmiechnął się szeroko.
- Kujon!
Chciałam się odgryźć ale zamilkłam widząc, że na z twarzy Bestii w ciągu sekundy spełza uśmiech. Raven sparaliżowana otworzyła szeroko usta. Robin nie zdążył się nawet odwrócić kiedy poczułam na gardle nieprzyjemny chłód metalu. Pistolet szczęknął głośno. Kelnerka zaczęła wrzeszczeć.
- Nie ruszaj się, bo poplamię sobie kurtkę krwią, skarbie - usłyszałam znajomy głos tuż przy lewym uchu.
--------------------------------------------------------------
Hej kochani!
U mnie no cóż.. nie jest ciekawie. Małe problemy zdrowotne, które nadal się za mną ciągną i wiele konfliktów (o dziwo i w szkole i w domu). Co nas nie zabije to nas wzmocni, prawda? Staram się jakoś naprawić te skomplikowane relacje, ale to nie będzie proste ;/
Jeśli chodzi o oceny to nie jest źle. Parę trójek ale to chyba nie tak źle w liceum, prawda? Wyrobię na średnią coś koło 4. Jestem zadowolona bo z polskiego i z historii jak na razie jest okej. A na tym mi najbardziej zależy.
Jak Wam święta minęły? Czy też przytyliście? :D Ja się załamałam jak weszłam na wagę, no chcę znowu moje 54 kilogramów! xD
Od kiedy macie ferie? Bo ja już od 15 stycznia!
Planuję zacząć pisać drugiego bloga, ale o tym na razie ciiicho bo to dopiero taka kiełkująca idea :P
Życzę Wam udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku!